środa, 15 marca 2017

Dlaczego cieszę się, że nie jestem jedynaczką ? :)

Hej ! :)

      W dzisiejszym poście odniosę się do radości z posiadania rodzeństwa :) W moim  przypadku, jednego brata - Denisa :)
     
       Między Nami bywało różnie, jak w każdym rodzeństwie. Czasem się biliśmy, czasem bawiliśmy, a innym razem wspólnie wychodziliśmy z opałów ^^ Nie ukrywam, że prawie zawsze to ja, namawiałam Go do moich jakże genialnych pomysłów. Nie raz, ,,odwaliliśmy niezłą manianę''.

      Gdy Denis był jeszcze bardzo mały, lubiłam Go nosić na rękach. On był małym, krąglutkim blondaskiem z loczkami, któremu zbytnio nie chciało się szaleć. wykorzystywałam, więc Jego bierność. Moją ulubioną zabawą było to, że znajdowałam Go na wysypisku śmieci, porzuconego. Brałam na ręce, przenosiłam na łóżko i karmiłam klockiem, który miał zastępować butelkę. Nie wiem skąd przyszła mi na myśl ta zabawa, ale podobała mi się :P Denisowi na to jak na lato, bo nic nie musiał robić,a ja już od dzieciaka robiłam rzeźbę i nabierałam mocy. :P

       Równie super (w Naszym mniemaniu) było skakanie, z prawie 2 metrowej szafy, na łóżko. To akurat wymyślił Denis, o ile dobrze pamiętam. Żeby było śmieszniej i trudniej, w trakcie skoku trzeba było wykonać obrót o 180 stopni. Ubzduraliśmy sobie, że jesteśmy diabłami tasmańskimi.

       Nastało wielkie święto, jak rodzice zamienili Nasze tapczany, na łóżka z materacami. Postanowiliśmy chyba, ze zostaniemy akrobatami i robiliśmy salta na środku pokoju, to w tył, to w przód. Od zawsze lubiłam takie zabawy, a w podstawówce, razem z najlepszymi koleżankami, przedstawiałyśmy na różnych apelach, czy dożynkach, piramidy i inne figury gimnastyczne :)
Pewnego pięknego razu, postanowiliśmy porobić sobie te salta. Niestety, coś mi nie wyszło i upadłam na plecy. Denis śmiał się jak głupi, a ja mimo, że miałam problem ze złapaniem oddechu, resztkami sił, odrzekłam ze łzami w oczach ,, Co się cieszysz debilu? '' . Zawsze znajdzie się jakieś kwieciste określenie osoby brata, czy siostry. My z Denisem byliśmy w tym mistrzami. Szczególnie On.

       Gdy się biliśmy to też na hardcora. Nie raz poleciała krew z wargi. Głównie Denisa. On ciągnął mnie za włosy. Odstawialiśmy konkretny wrestling ^^ Najgorsze, że Gówniarz, świetnie płakał na zawołanie. Nie raz to On zaczął, a ja miałam opierdziel, bo starsza i w ogóle.Ale co tu dużo gadać,  On też czasami, miał przeze mnie kłopoty ^^ Za dzieciaka, byłam niczym wyszkolony szpieg. Tata mówi, że mogliby mnie obdzierać ze skóry, a ja i tak kłamałam w żywe oczy. Któregoś dnia, widziałam, że tata kupił kamyczki. Nie pamiętam, czy mówił, że mamy ich nie brać, podczas ich nieobecności w domu, czy po prostu od tak to wiedziałam. W każdym razie, było pewne, że nie mam pozwolenia by je jeść bez pytania. Nie licząc tego, że były schowane wysoko w szafce( To akurat nie był dla mnie żaden problem. Zawsze lubiłam się wspinać  i wchodzić na szafki i drzewa). Rodzice pojechali na chwile do cioci, a ja od razu krzesełko i hop na szafeczkę. Po chwili poszukiwań, znalazłam pyszne słodkości. Zeszłam na dół i schowałam się szafką i zaczęłam je jeść. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba podzieliłam się z Denisem, który nic nie wiedział o moim ,,skoku'' na szafkę ^^ Niestety miałam tego pecha, że cioci nie było i zostałam złapana na gorącym uczynku,a w sumie na tym,że coś kombinuję, bo to co miałam w ręce, wysypałam za szafkę ( mogło się udać :( ). Mama wiedziała, że coś ukrywam i zajrzała za szafkę...a tam rozsypane kamyczki. Rozpoczęło się przesłuchanie,czy Denis też się brał udział, w tym ,,małym wykroczeniu''. Powiedział, że nie, a ja się bałam i Go wkopałam, że tak ( niedobra Ja :( . Tata Mu  powiedział, że jak się nie przyzna to dostanie lanie. Biedak ryczy i się zarzeka, że nie, ale w końcu zwątpił i powiedział, że tak. Przesłuchanie zostało zakończone. Oboje winni. ^^ Szkoda Denisa, tak Go chamsko wrobiłam :(

        Innym razem, odwaliłam jeszcze lepszy numer. Wiedziałam, że na szafce, leży schowany gaz łzawiący, jednak mimo, dość oczywistej nazwy, nie spodziewałam się skutków  jego użycia. Wpadłam na genialny plan żeby psiknąć nim  i ,,powąchać jak pachnie '' :O To nie był dobry pomysł. Za pierwszym razem tylko delikatnie kliknęłam, wącham...prawie nic nie czuć. Mówię do Denisa, spróbuję jeszcze raz. Jak napsikałam to cała kuchnia i korytarz tak śmierdziały, że aż się dusiliśmy. Od razu wszystkie okna na oścież, Denis pryska odświeżaczem powietrza, a ja macham drzwiami, patrząc co chwila, czy przypadkiem nie wpada mysz. Biegaliśmy z poduszkami i kocami, machając jak świry, żeby pozbyć się tego ,,drapania'' w gardle. Rodzice byli w pracy i mieli wrócić około 21,bo wybrali się jeszcze na zakupy. Tak też się stało. Przez pół dnia, machania i wietrzenia i tak nie udało się do końca usunąć dowodów zbrodni ^^ Mama tylko jak weszła do domu, od razu poczuła drapanie. Nie mogę sobie przypomnieć co Jej powiedzieliśmy, ale chyba, że tylko raz leciutko psiknęłam żeby zobaczyć jak pachnie ten gaz. :P Śmiali się, że jak zwykle mamy głupie pomysły i nie mamy tego nigdy więcej używać. Dobrze, że nie czuli tego smrodu od początku :O

      Teraz, żeby nie było, że to tylko ja zawsze broiłam, przedstawiam chytry plan Denisa. Biegaliśmy z sąsiadami po podwórku i się wygłupialiśmy. W pewnym momencie, postanowiłam, że przebiegnę sobie przez leżącą na ziemi, linkę, która była przytwierdzona do dwóch słupków. Niestety, Denis uznał, że to świetna okazja do kawału i pociągnął linkę, idealnie w momencie, gdy się nad nią znalazłam. Potknęłam się i  zaryłam nosem w piach. Zaczęłam wyć, jakby mi ten nos urwało. Pobiegłam do domu i mama się mną zajęła. Co ciekawe. Od tamtego momentu, coś mi się przesunęło i jednej strony jest dłuższy ^^  Hahaha :D (Dzięki Denis ;* :O ).

      Mieliśmy  jeszcze wiele przygód. Zamknęłam Go w łóżku i zapadła się płyta, którą potem ze łzami w oczach, kleiliśmy klejem do drewna. Wyszło Nam to bardzo profesjonalnie, bo mama się nie skapnęła :> Denis był mistrzem w grzebaniu po szufladach, a jedna była tak beznadziejna, że się urywała. Oczywiście tę sobie upodobał najbardziej. Tragedia...Ile razy rozsypał ziemię z kwiatów. Raz postanowił, że zrobi sałatkę z bananów i zaczął go ciąć w powietrzu. Trochę nie wymierzył i uderzył w kciuka. Krew tak się lała, że myślałam, że padnę na zawał. Szybko złapałam Go za tego palca i pobiegliśmy do wanny, żeby go polać zimną wodą. Ściany były tak pochlapanie krwią, jak po jakiejś rzezi. Makabra. Poleciałam do sąsiadów, telefon do rodziców i chwilę później, mama opatrywała Mu ranę. Na deser, mały incydent jak postanowiłam wsadzić nogi do pralki, a potem nie mogłam z niej wyjść. Denis mnie wyciągał. Hahaha. Albo jak jechaliśmy na jednym rowerze i pękła opona. Piękne czasy...

      To głównie śmieszne wspomnienia, ale było też kilka przykrych sytuacji, w których mogliśmy na Siebie liczyć. Zawsze stawałam w Jego obronie. Nie raz biłam się ze starszymi chłopakami. Mój brat jest dla mnie wszystkim i chociaż, wciąż się wyzywamy i kłócimy, to mamy tylko siebie i oddałabym za Niego życie. Właśnie dlatego cieszę się, że nie jestem jedynaczką. Bo na dobre i złe mam kogoś pewnego. Znającego mnie jak nikt inny.Mimo sprzeczek, nadal potrafimy się dogadać i to jest piękne.:> Wydawanie się nawzajem, jakieś chore szantaże, ale i skrywane tajemnice, tworzą więź nieporównywalną do niczego innego. Nic mnie tak nie motywowało do działania, jak uszczypliwe słowa Denisa. Zawsze chciałam Mu pokazać, że potrafię. Nie wiem dlaczego. Tak po prostu było i będzie, bo jest dla mnie kimś bardzo ważnym.

        Niejednokrotnie słyszałam o sytuacjach, w których rodzeństwo żyje tak jakby ,,obok siebie''. Żadnej więzi, tematów do rozmów.To okropnie przykre. Bo nie sztuką jest żyć w super relacjach, gdy ciągle dobrze się układa. Trzeba umieć wybaczać pewne sprawy, dojrzeć do okazywania szacunku. Nam nie zawsze to wychodzi, ale próbujemy.

        Wam też tego życzę. Próbujcie. Bo rodzeństwo jakie nie było, jest Wasze.  Warto pielęgnować te relacje.










OFFICIAL Somewhere over the Rainbow - Israel "IZ" Kamakawiwoʻole

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Harry Potter - fikcyjna magia, czy coś więcej ?

Cześć i czołem !               Dzisiejszy post będzie dotyczył mojej wieloletniej miłości - Harrego Pottera. Swoją przygodę z tą niezwykł...