niedziela, 28 grudnia 2014

  Standardowo żeby odrobinę odpocząć pomagam sobie nutkami ;d Kanye West - All of the lights <3
Już prawie skończyłam pisać część teoretyczną mojego licencjatu.Temat jest przyjemny, ale dość męczący. Jeszcze kilka artykułów i stron w książkach,a będę wiedzieć o bieganiu więcej niż przeciętny zawodnik. :D Kurcze...jaram się :) Wyczytałam dziś mnóstwo ciekawych rzeczy !
Ach...zmęczyłam się tym pisaniem.Żeby nie było...przerwę też uwzględniłam ;d Pośpiewałam sobie trochę jak to mam w zwyczaju ;> Jeśli ktoś miałby ochotę posłuchać to zapraszam na  :
http://ising.pl/dariajuliaguzowska
Jakość nie jest powalająca i wykonanie także,ale można posłuchać dla zabicia nudy. Odradzam przez słuchawki bo na początku troszkę trzeszczy.Hahaha :d

W drugi dzień świąt byłam na chrzcie córeczki mojej kuzynki.Zostałam chrzestną.Czuję się taka dumna.Paula jest cudna.<3 Mam nadzieję,że będę miała jak najwięcej okazji by móc z Nią pobyć.
Cały ten chrzest i przebywanie z maleństwem przypomniało mi o bajce jaką napisałam już jakiś czas temu. Może ktoś będzie miał ochotę ją przeczytać,więc zamieszczam :D Miłej lektury !


Valeria i nieoczekiwany prezent Dawno,dawno temu w małej wsi,we wschodniej Anglii mieszkała mała dziewczynka o imieniu Valeria.Istotka to była śliczna i niezwykła,o gołębim sercu.Szanowała starszych,troszczyła się o młodszych,innymi słowy – mały aniołek.Niestety…jej życie nie było tak idealne jak mogłoby się wydawać ,bowiem dziewczyna została osierocona jako niemowlę w trakcie napaści wandali na wieś,którzy okradali domy i zabijali ludzi.Prawdopodobnie i jej rodzice padli ofiarą tego napadu.Siostry zakonne z tutejszego klasztoru zajęły się Nią jak umiały najlepiej.Dołożyły wszelkich starań by wychować dziewczynkę na dobrego człowieka.Oprócz przykrej przeszłości,Valerię męczył jeszcze jeden problem – miała chore serduszko.Od czasu do czasu bolało ją tak,jakby zaraz miało pęknąć.Niektórzy mówili,że to z żalu po stracie ukochanych rodziców,których nigdy nie poznała.Być może doskwierała jej samotność i choć dobrze ją skrywała,nie umiała z nią sobie poradzić.Mimo choroby,dziewczynka nie użalała się nad sobą.Strała się cieszyć każdym dniem,bowiem zdawała sobie sprawę,iż może to być jej ostatni.Pewnego razu,Valeria wybrała się do lasu na jagody.Siostry zakonne piekły zawsze o tej porze roku ,pyszne jagodzianki dla biednych sierot,by choć odrobinę osłodzić im życie jakie zgotował im los.Na swojej drodze dziecko spotkało małego zajączka,kilka wróbelków i sarenkę.Nakarmiła je odrobiną chleba,który zabrała ze sobą by się posilić,gdy poczuje głód.Słońce pięknie świeciło,a las pachniał cudownie,aż chciało się żyć.Oczarowana niesamowitością dzikiej przyrody,dziewczynka zabłądziła.Próbowała odnaleźć drogę.Na daremno.Czas płynął ,a ona zdezorientowana myślała jak dotrzeć do domu.Słońce zaszło,a las spowił mrok.Przerażona istotka skuliła się w kłębek i usiadła pod najbliższym drzewem i po chwili zasnęła. Wtem do jej uszu dotarł cudowny dźwięk niczym piękne śpiewy przy wtórze harfy.Muzyka ta uspokoiła dziecko i pomogła mu wyzbyć się strachu.Valeria ruszyła dziarsko by sprawdzić,skąd ów dźwięk dobiega.Wodzona tajemną melodią,trafiła do wielkiej jaskini.Bez chwili namysłu ,skierowała swe kroki ku jej wnętrzu.Gdy znalazła się w środku,Jej oczom ukazał się wspaniały widok,ujrzała bowiem strumyk,który skrzył się niczym diamenty,a odgłos pluskajacej wody zastepowała piękna muzyka,której dźwięk tam przywiódł.Stała oszołomiona niezwykłością tego zjawiska.Nagle spośród kamieni porozrzucanych wokół strumienia wyskoczyło dziwne stworzenie,nie przypominające żadnego z Jej znanych.Stworzonko to miało główkę z kwiatu róży,a resztę jakby ludzką tylko o wiele mniejszą.Valeria przyglądała się mu z otwartą buzią,niedowierzając w to ,co widzi. Zszokowana przetarła dwukrotnie oczy,lecz istotka nadal tam była i powolutku zbliżała się do Niej przyjaźnie wyciągając rękę.Dziewczynka delikatnie pochwyciła jej rączkę i przywitała się z radosnym uśmiechem słowami : ,,Dzień dobry piękna istotko.Jak masz na imię ? Ja jestem Valeria i zgubiłam się.Nie  potrafię odnaleźć drogi do domu’’. Ten istny cud natury rozpromienił się tęczowym blaskiem i rzekł : ,,Jestem Nadzieja i towarzyszę Ci od bardzo dawna,choć pewnie nie zauważyłaś,co w sumie wcale mnie nie dziwi,gdyż ze wszystkim sił starałam się być niemalże niewidzialna.Przysłała mnie Królowa Wszystkich Cnót bym opiekowała się Tobą,by nic Ci się nie stało.Przywiodłam Cię tu aby pomóc Twojemu choremu sercu.Będąc niczym Twój cień,widziałam jak cudowną jesteś dziewczynką i ile dobrego uczyniłaś ,mimo okrucieństw jakimi obdarował Cię los. Wejdź proszę do tego strumyka i oczyść swe serce z  choroby .Niech zabije mocniej i napędzi Twe ciałko by czyniło jeszcze więcej wspaniałych rzeczy’’. Valeria bez namysłu ,zanurzyła się w wodzie. Gdy wyszła ,poczuła jakby z jej serca spadł ogromny kamień ,który je uciskał i niejednokrotnie sprawiał Jej ból .Po chwili jednak jakby opuściły ją wszystkie siły i upadła .Nic złego się nie stało ,zasnęła. Gdy się przebudziła ,dostrzegła znajomy pokój ,w murach klasztoru .Pobiegła czym prędzej do matki przeorycy,która kierowała klasztorem ,by opowiedzieć Jej co się wydarzyło .Nie małe było zdziwienie, gdy wraz z zakonnicą ujrzała dwoje ludzi ,kobietę i mężczyznę ,którzy z radością spojrzeli w Jej stronę .Zanim zdążyła wydobyć z siebie choć słowo ,nieznana kobieta podeszła bliżej i rzekła :
,,Witaj Valerio.Jestem Christina, a to mój mąż Richard. Wiem, że pewnie trudno będzie Ci w to uwierzyć, ale jesteśmy Twoimi rodzicami. Gdy byłaś niemowlęciem, na wioskę napadli zbóje, wpakowali nas do wozów  i wywieźli. Przetrzymywali nas w więzieniu, głodząc  nas i bijąc. Byliśmy wycieńczeni, jednak żyliśmy nadzieją, że wreszcie ujrzymy naszą małą córeczkę . Kilka tygodni temu, do miejsca w którym nas uwięziono, przybył pewien dobry i czcigodny Pan o imieniu Samuel. Wraz ze swoimi dzielnymi towarzyszami, uwolnił nas i innych, których więziono wraz z nami, a złych ludzi przepędzili.Gdy tylko odzyskaliśmy wolność, ruszyliśmy w podróż by Cię odnaleźć i udało nam się ! ‘’ .,,Wreszcie!’’ – dodał mężczyzna.Rodzice podeszli do Niej i objęli czułym uściskiem.Od tamtej chwili, dziewczynka nie była już samotna, odzyskała bowiem rodziców i zdrowie, a Jej życie przebiegało w szczęściu i spokoju.W każdym z Nas tkwi nadzieja, która potrafi zdziałać cuda. Uczy Nas, że nie należy się poddawać. Być może wszyscy ludzie mają przy sobie tajemnicze stworzonka,anioły, kogoś kto nad Nami czuwa . Bądźmy zatem dobrzy i szanujmy życie, a być może i Nasz los, odmieni się na lepsze.

Harry Potter - fikcyjna magia, czy coś więcej ?

Cześć i czołem !               Dzisiejszy post będzie dotyczył mojej wieloletniej miłości - Harrego Pottera. Swoją przygodę z tą niezwykł...