niedziela, 28 grudnia 2014

  Standardowo żeby odrobinę odpocząć pomagam sobie nutkami ;d Kanye West - All of the lights <3
Już prawie skończyłam pisać część teoretyczną mojego licencjatu.Temat jest przyjemny, ale dość męczący. Jeszcze kilka artykułów i stron w książkach,a będę wiedzieć o bieganiu więcej niż przeciętny zawodnik. :D Kurcze...jaram się :) Wyczytałam dziś mnóstwo ciekawych rzeczy !
Ach...zmęczyłam się tym pisaniem.Żeby nie było...przerwę też uwzględniłam ;d Pośpiewałam sobie trochę jak to mam w zwyczaju ;> Jeśli ktoś miałby ochotę posłuchać to zapraszam na  :
http://ising.pl/dariajuliaguzowska
Jakość nie jest powalająca i wykonanie także,ale można posłuchać dla zabicia nudy. Odradzam przez słuchawki bo na początku troszkę trzeszczy.Hahaha :d

W drugi dzień świąt byłam na chrzcie córeczki mojej kuzynki.Zostałam chrzestną.Czuję się taka dumna.Paula jest cudna.<3 Mam nadzieję,że będę miała jak najwięcej okazji by móc z Nią pobyć.
Cały ten chrzest i przebywanie z maleństwem przypomniało mi o bajce jaką napisałam już jakiś czas temu. Może ktoś będzie miał ochotę ją przeczytać,więc zamieszczam :D Miłej lektury !


Valeria i nieoczekiwany prezent Dawno,dawno temu w małej wsi,we wschodniej Anglii mieszkała mała dziewczynka o imieniu Valeria.Istotka to była śliczna i niezwykła,o gołębim sercu.Szanowała starszych,troszczyła się o młodszych,innymi słowy – mały aniołek.Niestety…jej życie nie było tak idealne jak mogłoby się wydawać ,bowiem dziewczyna została osierocona jako niemowlę w trakcie napaści wandali na wieś,którzy okradali domy i zabijali ludzi.Prawdopodobnie i jej rodzice padli ofiarą tego napadu.Siostry zakonne z tutejszego klasztoru zajęły się Nią jak umiały najlepiej.Dołożyły wszelkich starań by wychować dziewczynkę na dobrego człowieka.Oprócz przykrej przeszłości,Valerię męczył jeszcze jeden problem – miała chore serduszko.Od czasu do czasu bolało ją tak,jakby zaraz miało pęknąć.Niektórzy mówili,że to z żalu po stracie ukochanych rodziców,których nigdy nie poznała.Być może doskwierała jej samotność i choć dobrze ją skrywała,nie umiała z nią sobie poradzić.Mimo choroby,dziewczynka nie użalała się nad sobą.Strała się cieszyć każdym dniem,bowiem zdawała sobie sprawę,iż może to być jej ostatni.Pewnego razu,Valeria wybrała się do lasu na jagody.Siostry zakonne piekły zawsze o tej porze roku ,pyszne jagodzianki dla biednych sierot,by choć odrobinę osłodzić im życie jakie zgotował im los.Na swojej drodze dziecko spotkało małego zajączka,kilka wróbelków i sarenkę.Nakarmiła je odrobiną chleba,który zabrała ze sobą by się posilić,gdy poczuje głód.Słońce pięknie świeciło,a las pachniał cudownie,aż chciało się żyć.Oczarowana niesamowitością dzikiej przyrody,dziewczynka zabłądziła.Próbowała odnaleźć drogę.Na daremno.Czas płynął ,a ona zdezorientowana myślała jak dotrzeć do domu.Słońce zaszło,a las spowił mrok.Przerażona istotka skuliła się w kłębek i usiadła pod najbliższym drzewem i po chwili zasnęła. Wtem do jej uszu dotarł cudowny dźwięk niczym piękne śpiewy przy wtórze harfy.Muzyka ta uspokoiła dziecko i pomogła mu wyzbyć się strachu.Valeria ruszyła dziarsko by sprawdzić,skąd ów dźwięk dobiega.Wodzona tajemną melodią,trafiła do wielkiej jaskini.Bez chwili namysłu ,skierowała swe kroki ku jej wnętrzu.Gdy znalazła się w środku,Jej oczom ukazał się wspaniały widok,ujrzała bowiem strumyk,który skrzył się niczym diamenty,a odgłos pluskajacej wody zastepowała piękna muzyka,której dźwięk tam przywiódł.Stała oszołomiona niezwykłością tego zjawiska.Nagle spośród kamieni porozrzucanych wokół strumienia wyskoczyło dziwne stworzenie,nie przypominające żadnego z Jej znanych.Stworzonko to miało główkę z kwiatu róży,a resztę jakby ludzką tylko o wiele mniejszą.Valeria przyglądała się mu z otwartą buzią,niedowierzając w to ,co widzi. Zszokowana przetarła dwukrotnie oczy,lecz istotka nadal tam była i powolutku zbliżała się do Niej przyjaźnie wyciągając rękę.Dziewczynka delikatnie pochwyciła jej rączkę i przywitała się z radosnym uśmiechem słowami : ,,Dzień dobry piękna istotko.Jak masz na imię ? Ja jestem Valeria i zgubiłam się.Nie  potrafię odnaleźć drogi do domu’’. Ten istny cud natury rozpromienił się tęczowym blaskiem i rzekł : ,,Jestem Nadzieja i towarzyszę Ci od bardzo dawna,choć pewnie nie zauważyłaś,co w sumie wcale mnie nie dziwi,gdyż ze wszystkim sił starałam się być niemalże niewidzialna.Przysłała mnie Królowa Wszystkich Cnót bym opiekowała się Tobą,by nic Ci się nie stało.Przywiodłam Cię tu aby pomóc Twojemu choremu sercu.Będąc niczym Twój cień,widziałam jak cudowną jesteś dziewczynką i ile dobrego uczyniłaś ,mimo okrucieństw jakimi obdarował Cię los. Wejdź proszę do tego strumyka i oczyść swe serce z  choroby .Niech zabije mocniej i napędzi Twe ciałko by czyniło jeszcze więcej wspaniałych rzeczy’’. Valeria bez namysłu ,zanurzyła się w wodzie. Gdy wyszła ,poczuła jakby z jej serca spadł ogromny kamień ,który je uciskał i niejednokrotnie sprawiał Jej ból .Po chwili jednak jakby opuściły ją wszystkie siły i upadła .Nic złego się nie stało ,zasnęła. Gdy się przebudziła ,dostrzegła znajomy pokój ,w murach klasztoru .Pobiegła czym prędzej do matki przeorycy,która kierowała klasztorem ,by opowiedzieć Jej co się wydarzyło .Nie małe było zdziwienie, gdy wraz z zakonnicą ujrzała dwoje ludzi ,kobietę i mężczyznę ,którzy z radością spojrzeli w Jej stronę .Zanim zdążyła wydobyć z siebie choć słowo ,nieznana kobieta podeszła bliżej i rzekła :
,,Witaj Valerio.Jestem Christina, a to mój mąż Richard. Wiem, że pewnie trudno będzie Ci w to uwierzyć, ale jesteśmy Twoimi rodzicami. Gdy byłaś niemowlęciem, na wioskę napadli zbóje, wpakowali nas do wozów  i wywieźli. Przetrzymywali nas w więzieniu, głodząc  nas i bijąc. Byliśmy wycieńczeni, jednak żyliśmy nadzieją, że wreszcie ujrzymy naszą małą córeczkę . Kilka tygodni temu, do miejsca w którym nas uwięziono, przybył pewien dobry i czcigodny Pan o imieniu Samuel. Wraz ze swoimi dzielnymi towarzyszami, uwolnił nas i innych, których więziono wraz z nami, a złych ludzi przepędzili.Gdy tylko odzyskaliśmy wolność, ruszyliśmy w podróż by Cię odnaleźć i udało nam się ! ‘’ .,,Wreszcie!’’ – dodał mężczyzna.Rodzice podeszli do Niej i objęli czułym uściskiem.Od tamtej chwili, dziewczynka nie była już samotna, odzyskała bowiem rodziców i zdrowie, a Jej życie przebiegało w szczęściu i spokoju.W każdym z Nas tkwi nadzieja, która potrafi zdziałać cuda. Uczy Nas, że nie należy się poddawać. Być może wszyscy ludzie mają przy sobie tajemnicze stworzonka,anioły, kogoś kto nad Nami czuwa . Bądźmy zatem dobrzy i szanujmy życie, a być może i Nasz los, odmieni się na lepsze.

sobota, 29 listopada 2014

21:35

Siedzę sobie w pokoju i słucham muzyki.Trochę już poczytałam tego zajebistego prawa pracy :< 
Czas na odrobinę relaksu...Nie ma to jak się rozluźnić przy nutkach Soboty <3 

Co u mnie ? :D Czeka mnie w cholerę ciężki tydzień :/ Mam nadzieję,że szybko zleci i jakoś go przeżyję... 

Świetnie się bawiłam na czwartkowej imprezie w Celi.Mam nadzieję,że ta dzisiejsza w 9 też będzie udana.

Tak sobie myślę...niedługo Święta i Sylwester,a ja jak zwykle nie mam planów.Obym nie musiała znowu siedzieć w domu bo chyba się załamię :( Kurde...

Nie mam siły...gdzie ja się w ogóle szykuję.Cała ja...padam z nóg,a tylko usłyszę muzykę to mnie niesie.Nie ogarniam samej siebie.

Dobra...nic mądrego nie jestem dziś w stanie napisać.
Miłego wieczoru ! 

poniedziałek, 17 listopada 2014

Pewnie większość z Was natknęła się na popularny od kilku dni filmik ukazujący pewien eksperyment. Otóż chodziło w nim reakcję ludzi na przemoc mężczyzny względem kobiety.
Wszystko odbywało się w windzie.Za każdym razem,gdy ktoś wchodził para się kłóciła,a mężczyzna ,,szarpał'' kobietę i jej ubliżam jak mniemam bo norweskiego,czy tam szwedzkiego nie rozumiem.W każdym razie...do windy weszło bodajże 53 osoby,a...o zgrozo...zareagowała tylko JEDNA osoba.Nie wiem,czy eksperyment ten jest prawdziwy,ale jeśli tak,to jego wynik jest bardzo przygnębiający.Rozumiem...kobiety mogły się bać agresji ze strony tego mężczyzny,ale faceci? Nikt nie chce się mieszać do czyiś spraw,ale czasem zwrócenie uwagi może przynieść jakąś korzyść, W sumie...czemu taki facet miałby tego nie robić,skoro każdy ,,przechodzi obojętnie''.Może z czasem nawet sobie pomyśli,że nie ma w tym nic złego,a brak reakcji zachęca do dalszego krzywdzenia drugiej osoby.Doprawdy przygnębiające. Zastanawiam się, jak taki eksperyment przebiegałby w Polsce.Jeśli podobnie,to wniosek jest jeden : wszechobecna znieczulica niebawem zawładnie ludźmi ;/  Bo taka jest prawda,że człowiek człowiekowi wilkiem i niech każdy mówi co chce.Źle się dzieje.Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi.Czy to kwestia wychowania, jakiejś takiej ogólnej mentalności,czy środowiska.Ja mam takie szczęście,że wszystko to mam jak najbardziej poprawne.Nauczono mnie,a w zasadzie sama się tego nauczyłam,że trzeba sobie pomagać,nawet w drobnych sprawach.Nawet zaniesienie starszej pani zakupów albo przeprowadzenie przez pasy może sprawić,że w jej sercu choć na chwilę zagości radość, bo kto wie...może jest samotna,a taki gest z naszej strony sprawi,że poczuje się zauważona,ważna,doceniona.Nie bójmy się pomagać,to często nic nie kosztuje.Nie wiem jak Wam,ale mi gdy pomagam robi się gorąco na sercu...prawie tak samo jak  na widok ukochanej osoby.Może jestem staroświecka i może nie wiele wiem o życiu,ale wiedza którą udało mi się zgromadzić, wystarczy by umieć uczynić człowieka wyjątkowym,otoczonym szacunkiem.

Także na koniec jeszcze raz życzę odwagi i nieco empatii bo nigdy nie wiadomo, czy nie będziemy samotni bądź krzywdzeni i wówczas otworzymy oczy i zrozumiemy ile nas ominęło,ile mogliśmy zrobić dla siebie i innych,zrozumiemy co czuły osoby,wobec których przeszliśmy obojętnie.

wtorek, 14 października 2014

Jest już dość późno...mój zajechany pecet szumi i mnie irytuje.Myślę o tym co ktoś mi dziś zakomunikował.Nie do końca się z tym zgadzam,ale jest w tym ziarno prawdy i troszkę mnie boli, jak czasem bezmyślna jestem w tej swojej pseudo dojrzałości. Nie warto się chyba jednak łamać bo każdy popełnia błędy.Najważniejsze by je naprawiać o i le to możliwe. Chyba czas po raz kolejny zacząć wszystko ,,prawie'' od nowa i rozpakować zgromadzone doświadczenia, które najwyraźniej są głęboko przysypane.
Dam radę bo czuwa nade mną  Ktoś z góry! Postaram się nie zawieźć ani Jego ani mnie. Nigdy więcej.
Jest mi ciężko i muszę przez wszystko przebrnąć.Kurcze...Nie wiem sama po co to piszę...po prostu muszę.

Dobranoc.

piątek, 3 października 2014

Siedzę sama w pokoju ,a w tle leci Rude zespołu Magic. Strasznie mi się podoba ta piosenka,a w zasadzie jej bohater.
Mimo braku zgody ojca dziewczyny,którą chce poślubić, nie ustępuje bo ją kocha !
Sympatycznie...haha :> No cóż...w związku z tym utworem naszła mnie mała refleksja,że wszędzie w koło ludzie się zaręczają,biorą śluby,a ja dalej sama...taka sierotka Marysia. Przyznam,że trochę to smutne,wydaje mi się jednak,że nie mam na to większego wpływu. Jakoś tak po prostu jest.
Czy jestem niedostępna?
Chyba nie...No...może czasem...prawda jest taka,że dojrzała kobieta,która nie wyraża jakichkolwiek chęci na cokolwiek związanego z danym mężczyzną to po prostu nie ma on  na co liczyć,te nieco bardziej dziecinne stosują jakieś dzikie gierki,w stylu : troszkę Go potrzymam na dystans bo szybko się znudzi albo poderwę na jego oczach jakiegoś chłoptasia to będzie zazdrosny.Szczerze? Albo jestem leniwa albo głupia albo cholera wie jaka bo mnie takie głupoty nie bawią. Choćbym nawet próbowała,nie potrafię udawać,że mi nie zależy bo taka moja natura,że lubię okazywać swoje uczucia na wszelkie możliwe sposoby. Kiedy ktoś mnie zna mógłby nawet opacznie zrozumieć wyżej wspomniane gierki.Nie wiem...może się mylę,bo mężczyzną nie jestem i nie wiem co oni tam sobie myślą,ale na dobrą sprawę...na co mi facet,który się mną znudzi zanim jeszcze będziemy razem, tylko dlatego, że wyraziłam zdecydowanie swoją sympatię,czy w jakimś wyszukanym żarcie,przemyciłam nie bezpośrednio jakże wymowną treść : PODOBASZ MI SIĘ ! SZALEJĘ ZA TOBĄ ! Jeżeli rzeczywiście tak jest, że faceci lubią być uwikłani w jakieś śmieszne gierki,a mówienie w prost ich przerasta - to smutne.Fakt...sama czasem po prostu nie mam serca napisać,czy powiedzieć : Kolego.nic z tego nie będzie. Odpisuję na wiadomości jeśli daną osobę lubię i szanuję,ale nigdy nie piszę pierwsza bo zwyczajnie się ,,cykam'' mówiąc kolokwialnie,że ów chłopak ,,coś sobie pomyśli''.
To akurat jest głupie.ale wiem z autopsji,że jak człowiek(czyt. Ja) był jeszcze niedojrzały i dostał wiadomość od osoby, która mu się podobała, to zaraz radość niezmierna i od razu myśl : ,,Skoro napisał/a pierwszy/a, to może jednak coś z tego będzie'' . Sratata. Tak pięknie to nie jest. Jest jeszcze coś takiego jak zwykła sympatia, taka typowa koleżeńska,która nie dostrzega albo nie chce dostrzec tych całych końskich zalotów i pisze czasem pierwsza, chociażby dlatego,że Cię lubi i nie chce sprawiać smutku swoją obojętnością. No i tak to jest.Niby to wszystko wiem,a i tak czasem jestem naiwna jak małe dziecko i próbuję jakoś zatuszować to co jest rzeczywiste i oczywiste.Nie ma sensu się oszukiwać,może lepiej po prostu odpuścić.
Bez sensu jest,trzymać się kurczowo myślami danej osoby,bo ona w tej samej chwili może być daleeeeeeeko od CIEBIE ze swoimi..Tak się właśnie niekiedy  zastanawiam,na co mi ta wiedza,skoro i tak prawie zawsze, robię wszystko na przekór swojemu rozumowi ? Najwyraźniej serducho jest bardziej waleczne i walczy o swoje racje. Chciałabym tak po prostu je ,,olać'',ale nie mogę,bo wtedy NIE BYŁABYM SOBĄ!

Wracając do ślubów : ,,Mój mąż będzie miał zajebistą żonę'' i tyle :D

Takie oto właśnie złote myśli kryje w sobie. Wychodzi na to,że od czasu do czasu,odczuwam potrzebę ich ujawnienia i piszę te wszystkie pierdoły.Życzę miłego wieczoru i mam nadzieję,że ten kto to przeczyta, wyciągnie jakiś mądry wniosek i nie będzie żałował poświęconego,oby nie straconego czasu.

poniedziałek, 15 września 2014

Niestety do końca wakacji pozostało tak niewiele czasu :< Tęsknię za Szczytnem i chcę spotkać wreszcie swoich znajomych,ale czuję,że jeszcze nie wypoczęłam.Może to za sprawą tego,że po raz kolejny zebrałam się w sobie i ciężko pracuję na kondycję i piękne zdrowe ciało !

Od kilku dni biegam i ćwiczę A6W :D Nie jest łatwo,pot się wylewa litrami,ale wierzę,że efekty będą widoczne.Jesli nie...cóż...na pewno nie zaszkodzi mi ćwiczyć sumienności i wytrwałości :D

Jak zwykle załączam coś dla oka :

z Oleczką:D























Tu jestę barmanę w Galimatias Ustka :D


















Moje piękne Aniołki <3

niedziela, 27 lipca 2014

Teraz nietypowo...dwa teksty,które napisałam już dość dawno...myślę,że warto się zapoznać bowiem w znacznym stopniu ukazują moją wrażliwość.Nie jest istotne kto jest adresatem.
Zapraszam do lektury  :

Brakowało mi Go dziś dziś bardziej niż zwykle.Wszędzie czułam Jego obecność.Ten zapach i jakby odgłos śmiechu.Wspominałam moment w którym widzieliśmy się po raz ostatni.Błądziłam myślami nie mogąc na czymkolwiek się skupić.Ta miłość to przekleństwo.Omamia ciało i umysł.Nigdy nie czułam czegoś tak silnego.Może znowu wyolbrzymiam,może nie warto. Zdecydowanie nie warto.Wiem jaki jest,co czuje,a w zasadzie to czego na pewno nie czuje,nie kocha mnie.Ten fakt jest bardzo bolesny . Niestety trzeba żyć dalej.Wiosna ! Czas rozkwitającej miłości . Szkoda tylko,że za oknem śnieg jak w zimie.Siedzę teraz sama w pustym pokoju i tęsknię za moimi przyjaciółkami…W słuchawkach słychać utwór  A thousand years Christiny Perri   i mam ochotę płakać. Wiem,że nie powinnam narzekać bo teoretycznie niczego mi nie brakuje jednak ja wiem,że dla mnie najważniejsza jest odwzajemniona miłość,a jej niestety nie mam.Wciąż sama,samotna w tym dziwnym,wyuzdanym świecie pełnym okrutnych i zawistnych ludzi.
Chociaż jestem świadoma swej wartości,zdaję sobie sprawę,że mam w sobie  niezliczone pokłady siły i miłości, brak mi momentami wiary w Siebie.Dlaczego ? Czuję się nierozumiana.Nikt tak naprawdę mnie nie zna.Nawet przyjaciółki.To boli.Nie umiem się pogodzić z tą szarą rzeczywistością.Staram się optymistycznie podchodzić do życia…naprawdę się staram,niestety życie nierzadko uciera mi nosa.Zasłużyłam ? Możliwe.Tylko co takiego zrobiłam? Nie mam siły.Prześladuje mnie chyba pech.No nieważne.Przetrwam,przecież płynie we mnie krew herosa.Tata…Gdybym miała choć w połowie tyle zapału i siły woli co On.Brak mi systematyczności,a przede wszystkim chyba jeszcze nie dojrzałam psychicznie.Zbyt mało jeszcze przebiegłam by czuć tę niezwykłą wieź z podłożem i otoczeniem.Kocham to!Kocham bieganie!Szczególnie,gdy słońce świeci ,a delikatny wiatr muska moje zmęczone i mokre ciało.Uwielbiam ten stan ! Endorfiny buzują we mnie jak cukierek Zozol w ustach . Haha. Wiem…Nie powinnam się nad sobą użalać . Postaram się wziąć się w garść.





Nie. Nie potrzebuję Twoich wszystkich trywialnych słów.
Aktualnie nic dla mnie nie znaczą. Mówisz wiele,jednak robisz znacznie mniej.
Jakby standardowa sytuacja z filmu : Ty -amant ,Ja-wrażliwa zraniona dziewczyna ,która ma nadzieję na zmianę ukochanego .Nic bardziej mylnego. Nie zmienisz się i doskonale o tym wiem,mimo wszystko pogrążana w otchłani myśli ,analizuję setki razy prawie wszystkie Twoje słowa
dopóki nie będę pewna ich rzeczywistego wydźwięku . Chwila...wystarczy ułamek sekundy . Kiedy Cię ujrzę od razu czuję uderzenie gorąca,serce przyspiesza. Wszystko wokół przestaje istnieć.
Szkoda,straszna szkoda ,że ja tak na Ciebie nie działam.


Wiesz co ? Kiedy ostatnio u Mnie byłeś podobał mi się Twój  .zapach Jak wyszedłeś to podbiegłam do fotela żeby sprawdzić ,czy nadal pachnie . Ach...Zamknęłam oczy i wciągnęłam przyjemną woń. Zupełnie jakbyś tam był ...razem ze Mną. Nie chciałam wstawać...chciałam trwać w tym stanie w nieskończoność. Wszystko wydawało się nieistotne. Liczyłeś się tylko Ty.


Wakacje pełną parą :> Co prawda w pracy co nie zmienia faktu,że się dużo dzieje ! :D
Od ostatniego wpisu chyba niewiele się zmieniło...
Sesja letnia za mną...bez żadnych poprawek zresztą z czego jestem bardzo dumna :D
Już miesiąc grasuję w Galimatiasowym barze w Ustce. Ekipę mam świetną,więc jest dobrze.Już 1 sierpnia Beach Soccer,więc będzie się działo ! Przedstawię telegraficzny skrót moich przeżyć aż do dziś :









Jak widać nie nudzę się.Mam wspaniałych ziomeczków na,których mogę liczyć.Póki co bolą mnie cholernie nogi...iść na imprezę,czy nie iść ? Oto jest pytanie.

środa, 16 kwietnia 2014

Tak,wiem.Baaaaaardzo długo nie pisałam.Było to głównie spowodowane tym,że mój laptop uległ uszkodzeniu i posługiwałam się przede wszystkim telefonem co niestety nie ułatwiałoby mi pisania i dodawania zdjęć.

Postaram się w telegraficznym skrócie streścić co się działo przez ,,ten'' czas :D


Oczywiście sport ! :D
Bieganie z kolegami i rolki
z Iwonką :)
























Trochę relaksu,czyli piątkowe wieczory z dziewczynami <3






Odwiedzenie  Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku :D



Sesja z Oląąą :D
Poza tym...skończyłam dziś 21 lat i wcale nie czuję się stara ;p Haha :D 21 to piękny wiek! Teraz szczególnie muszę czerpać z życia garściami :)


poniedziałek, 17 marca 2014

Przerwa od pisania spora,wiem.Nie miałam zbytnio czasu i w sumie ochoty też ;p Czas leci tak szybko...Staram się go wykorzystać jak najlepiej...np :

Plac zabaw z Iwonkąąą :D














trochę ruchu na matach :D
                                                                                   
                                                                                    

poniedziałek, 24 lutego 2014

Ostatnie dni w domu mijają nieubłaganie.Dzisiaj wróciłam od babci.Dała mi jakąś starą gitarę.Odnowię ją troszkę.Dokupię struny i może wreszcie nauczę się grać.Byłoby świetnie :)
Żeby nie było nudno,urozmaiciłam sobie końcówkę dnia z Olą :D Porobiłyśmy kilka całkiem niezłych zdjęć :> Jestem zadowolona jak zawsze z naszej współpracy :)

piątek, 14 lutego 2014

Pomoc ? 

"Tylko z pomocą silnych można dopomóc słabym. Bertold Brecht "

http://www.facebook.com/l.php?u=http%3A%2F%2Fwww.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3DpuvT3ea_4OA&h=jAQFIc7Qy

Powyższy filmik z linku powyżej  przejrzałam dzięki życzliwości bądź przejawowi nudy kolegi Marcina WLKP.
Ja się pewnie domyślacie,głównym jego tematem jest niesienie pomocy przez  powszechnie znanego i myślę,że przez większość lubianego Sylwestra Wardęgę. Przyznam,że nie przypuszczałam,że jest On tak dobrym człowiekiem. Miałam go trochę za głupola,który lubi sprawiać radość innym poprzez swoje jakże śmieszne występki ;d Okazuje się jednak,że ma złote serce.Wiadomo,że niejedna ,,gwiazdka'', ,,celebryta'' czy jak zwał tak zwał czasami angażują się w ,,podobne'' akcje,w tym wypadku widać jednak szczere intencje chęci niesienia pomocy i niewymuszoną prawdziwość i życzliwość Wardęgi.
Muszę zauważyć,że porządny z niego facet i to co zrobił zasługuje na szacunek i pochwałę.Szczególnie,że podzielił się tym ze swoimi fanami i zachęcił do pomocy bezdomnym. Nie ukrywam,że też bardzo chciałabym wziąć kiedyś udział w takiej akcji.Niestety póki co nie stać mnie żeby od tak wydać kilkaset złotych na te ubrania i jedzenie.Dlatego tak sobie myślę...tak nawiązując do tego picia na hejnał...takie wyzwanie żeby zrobić coś dobrego dla kogoś potrzebującego,a najlepiej właśnie dla bezdomnych.Oczywiście nie na pokaz,a już dla samego siebie.W zgodzie z własnym sumieniem.U mnie w miejscowości nie  ma na szczęście nikogo takiego,w mieście gdzie studiuję też nie,ale obiecuję,że jeśli spotkam gdzieś taką ,,zbłąkaną duszę''  i będę dysponować monetą na choćby bułkę,albo będę mieć przy sobie rękawiczki i będzie zimno,a ktoś będzie potrzebował to oddam.Nie chcę tu z siebie robić jakiejś Matki Polki.Broń Boże.Mam po prostu takie nieco empatyczne zapędy.Lubię pomagać ludziom i to mnie uszczęśliwia.Doceniam także z całego serca kiedy ktoś pomaga mi. Najczęściej się zdarza,ze mogę potrzebować wsparcia słownego.Bardzo dużo rozmyślam,mam mnóstwo rzeczy w głowie.Czasami po prostu potrzebuję kilku opinii,by  zdecydować o co tak naprawdę w danej sprawie chodzi,czy postępuję dobrze,czy źle.
Wracając samej idei pomocy,może o zabrzmi infantylnie,ale kurde - WARTO POMAGAĆ ! Wiem,że wiele ludzi często powtarza sobie : a pomogę,może kiedyś i ja będę potrzebował pomocy. Wydaje mi się,że to troszkę smutne.Nawet,gdy udzielamy pomocy nie robimy tego do końca bezinteresownie.Z drugiej strony,jaka motywacja by nie była,najważniejsze,żę do udzielenia pomocy dochodzi. Trzeba się otworzyć na ludzi.Czasem wysyłają bardzo słabo widoczne sygnały.Nie należy na chama kogoś uszczęśliwiać,ale jakoś ,,ugryźć'' problem i spróbować mu zaradzić :D


Kochająca Ja ! <3 Ciao :)





czwartek, 13 lutego 2014

No nic...czas chyba się wypowiedzieć odnośnie kilku spraw na,które zwróciłam uwagę.

I - Trynkiewicz

Powoli tracę  nadzieję w to,że w naszym kraju żyją ludzie dojrzali i inteligentni. Cała ta nagonka na tego zbrodnialca.To zły człowiek.Skrzywdził biedne dzieciaczki i ich rodziny.Po jaką cholerę powstają głupie obrazki z tekstami typu :




Przecież to w ogóle nie ma sensu.Jestem zażenowana całą tą sytuacją.Jeszcze lepszym motywem jest zakładanie głupich ,,fanpejdży'' pt. ,,Co się znajduje w celi Trynkiewicza? Napisz swoje propozycje'' . Czy ludzie na prawdę nie mają nic bardziej pożytecznego do roboty? Niech Trynkiewicz zgnije w więzieniu,a ludzie przestaną pierdzielić bo mnie krew zaleje.


II  - Zabawa w picie na ,,hejnał ''

Co za (przepraszam za słowo) debil to wymyślił.Pożytku z tej zabawy żadnego,ewentualnie pokazanie jakim się jest fajnym i jaką to się ma łatwość wypowiadania przed kamerą. Niech ktoś wymyśli żeby trzeba było np.inwokację powiedzieć.Ciekawa jestem ilu by wtedy przegrało ,,kratę''.W każdym razie liczę na to,że niebawem skończy się zalew tych przykrych filmików.


III - Walentynki

W moim mniemaniu piękne święto.Nie wiem dlaczego tak dużo ludzi je potępia.Sama może nie jestem jakoś specjalnie szczęśliwa w ten dzień jako,że jestem sama,ale to nie zmienia faktu,że święto to powinno być traktowane jak każde inne,czyli z przymrużeniem oka.Czytam jakieś różne bzdety.Oglądam obrazki przedstawiające romantyczne kolacje i kąpiele ze świecami . Oprócz tego,zadawane w opisie pytania : ,,Czy chciałabyś aby jutrzejszy dzień tak wyglądał ? '' i oczywiście mnóstwo komentarzy typu : ,,tak powinno być codziennie,a nie tylko w Walentynki''. Ja rozumiem,że kobieta lubi być rozpieszczana i adorowana,ale bez przesady.Szczerze ? Gdyby mój facet robił dla mnie codziennie takie rzeczy,czy nie przyzwyczaiłabym się do tego ? Czy nie ,,zbrzydło'' by mi ? Rozumiem kwiaty ;p To można dawać codziennie,ale jakieś romantyczne kolacje,czy wyjścia...jak zrobi się coś takiego ,,od czasu do czasu'' nabiera to większej wyjątkowości.Pewnie sporo osób się ze mną nie zgodzi,ale jakby nie było to mój blog i dzielę się na nim moimi refleksjami.


Jeśli ktoś byłby zainteresowany moim zdaniem na jakiś konkretny temat to proszę pisać w komentarzach :D Bardzo chętnie się wypowiem :)

Miłego wieczoru :*

Oto zdjęcie z moim nowym  przyjacielem - hula- hop z wypustkami !
Cholernie boli na początku,ale z czasem ból się zmniejsza.Polecam ,,zabawę'' z hula-hopem po uprzednim rozgrzaniu brzucha np.brzuszkami :D Oprócz tych ćwiczeń mam jeszcze swój ulubiony krótki zestawik,który wykonuję po bieganiu :D Oto on :
4 serie spięć po minucie z przerwą po 30s.Ile zdążę tyle moje ;d Do tego minuta katowania skośnych poprzez ćwiczenie polegające na tym,że : leżymy na plechach nogi podkurczone,stopami na podłodze,klatka piersiowa delikatnie uniesiona do tego stopnia aby było czuć napięcie w brzuchu. Żeby nie było za łatwo dotykamy to jednej to drugiej stopy tak aby pracowały,jak wcześniej wspomniałam - skośne. Lewa ręką dotykamy lewej nogi i analogicznie druga strona.Dalej robię dwa razy deskę po minucie  z przerwą 30s.Dzisiaj zrobiłam 1min.40s. i drugi raz dałam sobie spokój. Jak mam siłę to robię jeszcze kilka scyzoryków a na koniec obowiązkowo odrobina rozciągania.Wracając do hula-hop kręcę około 10-15 minut.Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe.Czuć ból na brzuchu i na plecach od uderzeń a na dodatek pobolewają piszczele . Mam jednak nadzieję,że to ćwiczenie ujędrni nieco moje tłuszczątko na brzuchu i plecach.

Oprócz ćwiczeń zajęłam się dziś też obiadkiem :D
Placki ziemniaczane w kształcie serduszek <3


poniedziałek, 10 lutego 2014

Dzisiejszy dzień rozpoczął się jak najbardziej pozytywnie ! :D Mam już za sobą trening co przedstawia moja uśmiechnięta mordka na załączonym obrazku ! Jeszcze tylko kilka ćwiczeń i finito < 3



Czas...płynie nieubłaganie...wraz z nim odchodzą w dal moje wspomnienia...dobre i te złe.Serce przepełnia smutek,żal i rozczarowanie...powoli jednak wszystko to umyka bokiem...są przecież piękniejsze rzeczy,które zasługują na to miejsce...przyjaźń...jest inaczej niż się spodziewałam.Dzieją się rzeczy,które teoretycznie nie mogły nastąpić...aaa...a jednak nastąpiły.Osoby pozornie mi obce wnoszą coś ..nowego'', ,,świeżego'' do mojego życia. Czyżbym rozpoczynała nowy etap w moim życiu? Powoli dostrzegam jak wiele się zmieniło...ile można osiągnąć wiedząc,że ma się kogoś kto wyciągnie rękę w razie potrzeby,kogoś kto Cię wyśmieje jak się przewrócisz,a po chwili się ogarnie i zacznie martwić,czy nic Ci nie jest.W pewnym sensie jestem szczęściarą...Jeszcze nigdy,w całym moim życiu nie miałam tak wielu osób,które są ze mną teraz.Może jestem sentymentalna,może to bzdety,ale ja na serio myślę o takich rzeczach.O takich i wielu innych...mam duszę myśliciela,który rozkłada wszystko na czynniki proste.Wracając do przyjaciół...wszyscy są teraz daleko,nawet bardzo daleko.Doskwiera mi samotność.Nawet misia zostawiłam w Szczytnie.Nie ma do kogo się przytulić.Biedna ja.Na dodatek jestem cholernie głodna.No wiem...średnio na miejscu łączyć temat rozterek sercowych i skurczów żołądka,ale cóż...i jedno i drugie daje mi się we znaki.Kurde...ile ja się muszę namęczyć...Prawie całą sesję nie jadłam słodyczy.A teraz...wróciłam do domu i już wpierdzieliłam kilka ciastek z czekoladą i jakieś galaretki .Ale to nic...Od jutra znowu koniec ze słodyczami.W sensie od dzisiejszej pobudki.Kurde...popłakałam się...niee...nie przez te głupie czekoladki.Ja naprawdę jestem szczęśliwa.Może nie na takie pełne 100 %,ale kurde...dałabym z 85.Ha ! Głupia ja.Nie mogę się nad sobą użalać.Mam dla kogo żyć! Są ludzie którzy potrzebują mnie tak samo jak ja ich.Muszę być silna.
Bo przecież...jestem i to bardzo. Patrząc z perspektywy czasu prawie zawsze musiałam sobie radzić z problemami,wrażliwa dziewczyna pełna obaw i  nieufności idzie przez świat ze swoją kompanią,z ziomkami gotowa na walkę z kolejnymi przeszkodami,które tylko czekają aby pojawić się niespodzianie.Nic mnie nie zaskoczy.To ja mogę robić - Bu ! losowi. Niech patrzy jak sobie radzę ze wszystkim...ja,która kiedyś problemy zostawiałam na później...słaba,taka której brak było odwagi.Myślę o tym i smutno mi,że nie było przy mnie kogoś kto by mnie wsparł.Były szkolne koleżanki...ale z nimi mogłam być tylko w szkole. W domu zasiadałam do książek...i płakałam...bo miałam swoje problemy i dlatego,że czułam się sama,opuszczona.Dlatego niech ktoś mi powie,że nie szanuję swoich przyjaciół,bądź to,że to nieprawda ,że zrobiłabym dla nich wszystko...wydrapię oczy.Nie pojmie tego ktoś kto nigdy nie miał prawdziwego przyjaciela,a teraz go ma.Zawsze starałam się pielęgnować te pozorne przyjaźnie w,które byłam uwikłana...to przykre...opowiadając o osobach,które tak wiele dla mnie znaczyły mówię -,,była przyjaciółka''. Nie chodzi o to aby się nad sobą użalać,lecz o to by dać dojść do siebie niepodważalnej prawdzie,że w mym sercu drzemie dobro i będzie tam nadal...na swojej drodze niejednokrotnie spotkam ludzi którzy mnie skrzywdzą,wiem jednak,że nie będę już sama...dopiero teraz mogę w pełnej świadomości powiedzieć : jestem sobą,mogę wszystko,mam oparcie o którym zawsze marzyłam,nie poddam się.


I chociaż mrok spowił już mnie jest jeszcze światło co daje chęć,daje mi chęć by podnieść się, bo jest ktoś kto też potrzebuje mnie....


Dziękuję Wam : Iwonko,Madziu,Marzenko,Karolino,Rafale,Bartku.
Dzięki Wam mój świat zyskał nowe barwy.Lepsze barwy.

http://www.youtube.com/watch?v=T6r5bo_D9QY
when dreams come true.

niedziela, 9 lutego 2014

Sesja zdana ! :) Już od kilku dni w domku ;) Solidnie pracuję nad formą ;d Bieganko,ćwiczenia i te sprawy ;p Nie ma co jednak zbytnio się przemęczać ;D Na simsy2 ,robienie zdjęć i leniuchowanie również mam mnóóóóóstwo czasu :)

To zdjęcie z dzisiejszej sesji z sąsiadką Olą :D Dziewczęco i klimatycznie,czyli tak jak lubię ;>

niedziela, 2 lutego 2014

Sesja powoli dobiega końca ! Jutro ostatni egzamin.Okaże się,czy będzie trzeba zostać dłużej.Oby nie ;x Tak,czy inaczej adminki Daria i Marzenka pozdrawiają ;>

sobota, 25 stycznia 2014

Jako,że sesja egzaminacyjna w trakcie,nie ma zbytnio czasu na robienie wpisów.
Nie jest jednak tak źle jak mogłoby się wydawać ;>
Wraz z grupą umilamy sobie czas np.grą w karteczkowego pokera :



Jak widać jestę Trybsonę <3
Także...nie ma spiny są drugie terminy...trzymać kciuki za środowe prawo karne i wykroczeń ! :>

środa, 22 stycznia 2014

Pierwsza stylizacja na dziś : 










                                                                                       
spodnie - mohito
koszula - mohito 
buty - mohito 
marynarka - esprit

Fot.Aleksandra Kierzk 

Na początek moja roześmiana mordeczka :)

Harry Potter - fikcyjna magia, czy coś więcej ?

Cześć i czołem !               Dzisiejszy post będzie dotyczył mojej wieloletniej miłości - Harrego Pottera. Swoją przygodę z tą niezwykł...