sobota, 22 kwietnia 2017

STOP zatracaniu się ,,dziecka w dziecku'' !

Witajcie !

     Tym razem, chciałabym wypowiedzieć się, na temat : wpływu internetu , podążania za modą,braku zainteresowania dzieckiem ze strony rodziców,  czy  sugerowaniem się opinią innych, na zatracanie się przeżywania uroków dzieciństwa w dzisiejszych czasach. Wiem, temat dość oklepany, ale wciąż ,,na fali''.

     Nie ukrywam...trochę mnie to wszystko trapi. Dlaczego dzieci stale się nudzą i ,,zabijają czas'' facebook'iem, bądź innymi portalami ? Po co, rodzina kupuje im super nowoczesne tablety, czy telefony? Szpan i to co ludzie powiedzą są ważniejsze niż rozwój dziecka ? Serio? Kurde.Tak nie może być. To oczywiste, że zawsze ktoś będzie miał więcej lub mniej, gorsze, czy lepsze.Jakoś specjalnie bym się tym nie sugerowała.Grunt to wyjaśnić dziecku, że rzeczy materialne, to nie jest priorytet, a nie za wszelką cenę dążyć do tego, by spełniać co raz to nowe zachcianki. Takie gadżety sprawiają radość na chwilę i potem znowu jest pustka. Rozumiem, że rodzice chcą dobra dziecka, zależy im na tym, by nie było szykanowane,czy czuło się gorsze, ale nie tędy droga.

    Będąc w wieku szkolnym, miałam wiele pasji. Lubiłam rysować, śpiewać, tańczyć, grać na flecie, występować jako aktorka, czytać książki, rozwijać się pod kątem gimnastyki i oczywiście uprawiać wszelkie formy sportu. Co robiłam by móc się realizować? Rysowałam w domu, a w szkole uczęszczałam na zajęcia malowania farbami do okien i przynosiłam mamie coraz to nowe bazgrołki. W kwestii muzycznej, uczęszczałam na koło, na których ze świetną P. Surmą, szlifowałam grę na flecie i doskonaliłam umiejętności wokalne. Co do tańca, akurat w tej dziedzinie, mogłam liczyć na moje koleżanki (podzielałyśmy pasje), na  MTV i swoją inwencję twórczą. Nie raz,przygotowywałyśmy układy taneczne, bądź taneczno-gimnastyczne, na różnego rodzaju apele, dożynki, czy festyny. Jeśli chodzi  o sport, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że mój ,,Pan od wf-u'', doskonale radził sobie z zachęcaniem do jego uprawiania. Prowadził sks-y na których można było pograć w różne gry zespołowe. Organizował liczne zawody i motywował do zdrowej rywalizacji, chociażby w trakcie zaliczeń w ramach zajęć. Co ciekawe, świetnie nadzorował, również występy artystyczne moje i moich koleżanek, które opierały się na prezentacji wszelkiego rodzaju tzw. piramid, czyli figur gimnastycznych, polegających na współpracy dwóch lub kilku osób, które tworzyły piętrowe wariacje. Wchodziłyśmy sobie na barki, stawałyśmy na rękach , na głowie, robiłyśmy mostek. Nie było strachu, że ,,coś się stanie''. Liczyła się zabawa i możliwość samorealizacji. Uwielbiałam przesiadywać w bibliotece. Nie byłam typem kujona, raczej niepoprawnej marzycielki. Lubiłam uciekać od codzienności, zatracając się w w świecie wyobraźni. Może się to wydać dość nietypowe, ale najbardziej wyszukiwałam książek o duchach, zombie, wampirach i innych jak na tamte czasy, strasznych opowieściach. Do teraz pozostała mi sympatia do tego typu tematyki. Uwielbiam dreszczyk emocji i często oglądam thrillery i horrory.Oprócz strasznych  utworów, żyłam w świecie magii i Harrego Pottera. Niektóre części, czytałam po dwa razy,bo nie mogłam się doczekać kolejnej, a nie chciałam ,,stracić wątku''. Hahahaha. To były czasy. Czytanie książki, która miała po kilkaset stron, w kilka dni. Starałam się czytać jak najwolniej, żeby móc się cieszyć książką możliwie najdłużej jak się da :) Do tego ,,Opowieści z Narnii'' <3 Czytałam też wszystkie lektury i każdą inną książkę, którą miałam pod ręką. Pewnego razu, któraś z gazet, bodajże Gazeta Wyborcza, jako dodatek do czasopisma, dołączała różnego rodzaju książki. W większości były to lektury dla dzieci. Tak się cieszyłam ,jak dostałam coraz to kolejny egzemplarz. Tata doskonale się spisał w tej kwestii :) W sumie moja pasja do czytania, ciągnęła się aż do liceum. Tam będąc w klasie humanistycznej, musząc czytać po kilka książek tygodniowo, straciłam do tego zapał i jakiekolwiek chęci. Teraz czytałam bardzo mało, ale mam zamiar wrócić do swoich norm ,,z dzieciaka'' ,czyli przynajmniej te dwie książki w miesiącu. Tak się złożyło, że na tegoroczne urodziny, dostałam od cioci i wujka książkę ,,Lampiony'' K. Bondy. Chyba będzie pierwszą, która rozpocznie wspaniałą serię :)

     To tyle w kwestii moich pasji z dzieciństwa. Najważniejsza wtedy była dziecięca radość i chęć zabawy. Komunikacja, mimo tego, że telefonów, zaczęliśmy używać mniej więcej od 4-5 klasy, była na wysokim poziomie. Nie trudno było się znaleźć. Bawiliśmy się w dwóch, trzech miejscach całą gromadą, więc wystarczyło sprawdzić te miejscówki i voila ! Jak mama wołała na obiad, to niosło się echem po całej wsi. ( Taką mamy świetną akustykę w Cetyniu).

     Chciałabym skierować apel, do Was, Drodzy Rodzice ! Przynajmniej starajcie się zaszczepić pasje w swoich dzieciach. Nauczcie ich szacunku do ludzi, rzeczy, tak żeby doceniały co mają, a nie ciągle chciały więcej. Serio...gdy byłam dzieciakiem nie dostawałam super drogich prezentów. Teraz dzieci dostają mega kosztowne gry na playstation ,czy coś tam, ja cieszyłam się z gier z gazet za 10, czy 20 zł i było super. Doceniałam to. Głupie gumki do włosów, czy pióro kulkowe dawało mnóstwo radochy.

     Jeśli Was na coś nie stać, to nie stawajcie na rzęsach, bo dziecko ma jakieś ,,widzismisie.'' Co innego, gdy rzecz, ta była by dla dziecka na prawdę ważna i widać, że doceniło by tego wartość. W takiej sytuacji, warto się poświęcić i czegoś sobie odmówić. Ważne jednak, by nie przyzwyczajać dziecka i nie pozwalać oswajać mu się z myślą, że ,,wszystko się należy''. Mi rodzice od zawsze powtarzali, że muszę zasłużyć na różne przyjemności. Nie do końca powinno tak być, jednak nie ukrywam, że pewnie w jakimś stopniu, dzięki temu wiem, co oznacza starać się o coś, umiem dostrzec ,,ważność'' pewnych rzeczy , czy zdarzeń. Proszę Was, kupcie dziecku książkę, nie grę. Książki oprócz tego, że rozwijają wyobraźnię, wpływają też na ubogacenie słownictwa. To świetny sposób na obycie się z nim ,a tym samym, na naukę ich poprawności, a co za tym idzie, popełnianiem mniejszej ilości błędów :) Same plusy. :> 

      Nie zapomnę też, jak kilka razy prosiłam mamę żeby układała ze mną klocki. Ciągle mówiła, że nie ma czasu. (Za to często mi czytała, zanim sama się nauczyłam. Dzięki Mamusiu :* ) Pewnego razu przyjechała do Nas ciocia, siostra mamy i zbudowała ze mną zamek. Miałam 5 lat, a pamiętam jakby to było wczoraj. Nie pozwólcie, by Wasze dzieci, musiały ,,wychowywać'' się same. Poświęćcie im możliwie jak najwięcej uwagi. Prezenty nie zapewnią miłości i prawdziwej, niegasnącej radości. Dzieci na serio starają się zapamiętać, jak najwięcej radosnych chwil. Ten moment, gdy pomagałaś odrobić mu lekcje bo sam nie dawał rady, chwilę, gdy ciągnąłeś sanki, a ona spadła w śnieg, była cała mokra i cieszyła się jak nigdy dotąd. Coś co w Waszym mniemaniu, może być tylko ulotną chwilą i detalem, w pamięci dziecka, czasem nieco wyidealizowane, przenosi się do serca i w nim zostaje. Kochajmy swoje dzieci, nie słowami, lecz czynami. Doceniajcie pociechy, bo są często mądrzejsze, niż się Nam wydaje. Tak wiele potrafią zrozumieć, po swojemu, a jednak prosto i życiowo. Chrońmy dziecięcą szczerość, empatię i radość z ,,małych rzeczy''. Niech się nie zatracają w świecie dorosłych, do którego stale są wciągane...

    Szczególnie odradzam robienie miliona zdjęć, pozowania, ubierania dziecka jak dorosłego. Z brudną buzią i podartymi spodniami na kolanach też jest cudne, a przede wszystkim, radosne :)







Troszkę mojej roześmianej mordki z czasów dzieciństwa :) Tak na poprawę humorku :)

Dużo radości i cierpliwości ! Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale na pewno warto ! :)

2 komentarze:

Harry Potter - fikcyjna magia, czy coś więcej ?

Cześć i czołem !               Dzisiejszy post będzie dotyczył mojej wieloletniej miłości - Harrego Pottera. Swoją przygodę z tą niezwykł...