sobota, 17 lutego 2018

HEJT - nie popieram, jestem przeciwko !

Dobry wieczór !



        Dzisiejszy post chciałabym poświęcić  tematyce wszechobecnego hejtu. Strasznie irytuje mnie to zjawisko. Skąd w ludziach tyle zawiści i braku empatii? Nie stwierdzę, że sama nikogo nie krytykuję i jestem święta, ale bez przesady. Po co wylewać z siebie tyle jadu ? Co innego pomyśleć, czy wypowiedzieć w gronie znajomych , a co innego krytykować bezpośrednio raniąc czyjeś uczucia. Jakie ocenianie stało się łatwe i modne . 

      Chuda to pewnie anoreksja albo bulimia, a może ma problemy  z tarczycą, depresją, zbyt szybką  przemianą materii, pasożytami? Możliwości jest wiele. Puszysta to na bank je wszystko co ma pod ręką, zero ruchu, ostatni leń. Fakt, często tak jest, ale zdarzają się wyjątki. Otyłość może mieć związek z wieloma chorobami. Niekoniecznie tymi, które wpływają na tuszę bezpośrednio. 
Np.depresja…przechodząc przez tę chorobę można nie mieć ochoty na jedzenie ,bądź wręcz przeciwnie, objadać się by ,,zabić smutki’’. Mimo ogólnego dostępu do informacji na temat żywienia, zarówno w internecie, telewizji, czy w prasie, niejeden człowiek  ma po prostu problem z ,,przełamaniem się’’ i zmianą głęboko zakorzenionych nawyków. Nie każdy ma na tyle silną wolę, by od razu przyzwyczaić się do zmian. Sama miewam problemy spowodowane brakiem konsekwencji i silnej woli. Mam  niekiedy słomiany zapał, ale zazwyczaj próbuję od nowa i nie podaję się. Wielu z Nas tak ma. Krytyka rzadko kiedy pomaga. Czasem się zdarzy, że faktycznie ,,pomaga otworzyć oczy’’ , jednak w większości przypadków, sprawia, że człowiek czuje się zdołowany, zakompleksiony, niepotrzebny, czy po prostu boi się o swoje życie.



         Powiem tyle, panuje taka znieczulica, że czasem się boję, że gdybym potrzebowała pomocy nikt spoza moich znajomych, czy rodziny by mi jej nie udzielił. Nie wiem, czy to kwestia wychowania, świadomości, nie wiem.

        Jak można nie zareagować na sytuację w której kobieta, jest łapana za szyję przez mężczyznę, widać, że sprawia jej to ból i się boi ? Rozumiem, że ktoś może się bać o własne życie, ale można  zebrać się w dwie, trzy osoby i chociaż postraszyć delikwenta np.  policją. Być może chociaż uciekł by w popłochu…Pewnie ,,widzowie’’ mieli w głowie myśli ,,Wiedziała co brała’’, ,,Po co z nim jest? Sama  tego chciała’’ itp. Skąd wiedza, że wiedziała, że chciała tego. Może nie zrobiła nic złego, a mężczyźnie zwyczajnie ,,odwaliło’’, napił się czy cokolwiek.

      Inny przypadek, który nie daje mi spokoju.  Jak można życzyć kobiecie poronienia ? Aż nie do uwierzenia. Jakim trzeba być potworem żeby w ogóle taka myśl przeszła przez głowę, a co dopiero została skierowana wobec konkretnej osoby? Coś strasznego. 

     Dlaczego tak chętnie decydujemy o czyimś życiu, a gdy ktokolwiek próbuje cokolwiek zrobić z naszym, oburzamy się? Narzucamy swoje zdanie, nie szanujemy czyjejś opinii, a wciskamy własną ? Faktycznie, bardzo  w porządku. Sama łapię się na tym, że jak oglądam jakiś film, czy reklamę, to powiem jakieś słowo krytyki. Owszem, bywa tak, ale w życiu nie wypowiedziałabym wobec kogoś czegoś takiego, by kogoś zranić, czy się wyżyć. ,,Hejtują’’ ludzie słabi,(wiem, w tym momencie dokonuję oceny i w pewien sposób takie osoby obrażam, jednak mam pewność, że istnieją ku temu logiczne powody), zakompleksieni i zazdrośni o czyjeś powodzenie. 

        Bywa np. że osoba niezbyt urodziwa,(bo bywają i takie) posiada mnóstwo talentów, którymi może się pochwalić, wykazać się. Hejter nie pochwali jej za te talenty, tylko skrytykuje wygląd. Czy ktoś taki myśli, że taka osoba nie ma lustra? Nie wie jak wygląda? To normalne, że jesteśmy różni. Ktoś może mieć piękne włosy , a strasznie krzywe zęby, albo nos z przedziałkiem, a za to śliczne oczy. Ideałów nie ma…a gdy ktoś próbuje się na takowe zmienić, dokonując różnego rodzaju zabiegów, czy poddając się operacjom, również jest krytykowany.   Nie powiem, sama niekiedy irytuję się, gdy widzę  totalne karykatury ludzi, skrzywdzone niedowartościowaniem i zatraceniem się w operacjach i myślę sobie, ile pieniędzy mają takie osoby. Dlaczego ktoś nie ma co jeść , a inny robi sobie biust, liposukcję i inne bajery? Oczywiście to chwilowa refleksja bo od zawsze było tak, że ktoś musi mieć mniej żeby inny miał więcej. Tak jest skonstruowany świat. Dzięki temu, tak długo  to wszystko jakoś funkcjonuje.


         Uwielbiam też sytuacje dotyczące oceniania związków. Rozwody, separacje, rozstania plus dzieci po środku tego wszystkiego. Co zrobić? Tkwić w nieszczęśliwej sytuacji dla dobra dziecka, czy odpuścić i jakoś próbować to wszystko załagodzić? Co to tak naprawdę ,,dobro dziecka’’ ? Udawanie,  że wszystko jest okej, mydlenie dziecku oczu? Czy może szczera rozmowa, wyjaśnienie, że różnie w życiu bywa, że czasem po jakimś czasie okazuje się, że osoby w jakiś sposób do siebie nie pasują. Być może znajdują kogoś innego, kto jest brakującym puzlem albo po prostu dawno niepielęgnowanie uczucie wygasło i nie ma już chęci czy możliwości by rozpalić je na nowo. Dzieci naprawdę dużo są w stanie pojąć. Często więcej niż Nam, dorosłym się wydaje. Zauważają smutek na twarzy, czy nieszczery uśmiech. Są świetnymi obserwatorami. Po co, więc uszczęśliwiać je na siłę. Iluzja szczęścia nigdy nie będzie szczęściem. Dziecko dorośnie, założy własną rodzinę, a rodzice po 20-u, czy więcej latach się rozwodzą, bo już nie ma dla kogo udawać ,teraz dziecko już sobie poradzi. Doprawdy szlachetne…a co z naszym szczęściem ? Nie namawiam do egoizmu. Broń Boże…po prostu trzeba mieć swoją godność  i próbować być szczęśliwym. Zdaję sobie sprawę, że rozstanie rodziców dziecka, zawsze w jakiś sposób ,,odbija’’ się na nim i jego psychice. Pytanie tylko, czy nie można tego jakoś wyjaśnić? Podać racjonalne argumenty, zrozumiałe dla dziecka. Każdy spotyka się w życiu z różnego rodzaju problemami i bólem. To nieuniknione. Może warto się z tym oswajać odkąd jest to tylko możliwe. Nie mam zamiaru mędrkować, bo nie mam dzieci, ale znam siebie i wiem, że ja nie tkwiłabym w czymś, czego nie można nazwać chociaż namiastką szczęścia. Przez oschłość, czy unikanie  się nawzajem, dziecko może mieć wypaczony obraz rodziny. Poza tym…ile można udawać i postępować wbrew sobie samemu…niezgodnie z własnymi odczuciami, czy wyznawanymi wartościami. Dajmy tym osobom podjąć decyzję, zgodną z ich sumieniem. 

      Teraz jeden z moich ulubionych tematów : homoseksualizm. Czy to coś złego?  Nie wydaje mi się, by inność była czymś złym. Dopóki nie krzywdzimy siebie samego, czy kogoś innego ,nie czynimy źle. Powiem otwarcie, że jestem osobą tolerancyjną i posiadam kilku znajomych o odmiennej orientacji niż moja. Gdyby mi nie powiedzieli, czy nie wykazałabym się spostrzegawczością, mogłabym nawet nie wiedzieć, że takie są…bo nie różnią się jakoś ,,znacząco’’ od pozostałych znajomych, których posiadam. Owszem, zauważyłam, że są osobami bardziej ,,wyzwolonymi’’, ,,wyluzowanymi’’  i niekiedy zbytnio epatującymi swoją odmiennością, ale są względnie dobrymi ludźmi(,,względnie'' bo mogę o nich nie wiedzieć różnych rzeczy), tak jak każdy, kto nie chce ranić ludzi, czy innych stworzeń. Nie podoba mi się afiszowanie żadnej orientacji. Uważam, że każdy ma prawo do innych preferencji, ale propagowanie, czegoś na siłę do mnie nie przemawia. Rozumiem, że takie osoby oczekują akceptacji, ale zdecydowanie obraz wymalowanych mężczyzn w kusych dziwnych strojach paradujących po ulicach miast, mnie odrzuca. To samo tyczy się roznegliżowanych kobiet, równie wyzywających. Nie bronię nikomu ubierać takich ubrań, czy malowania się w taki, a nie inny sposób, ale czy pokazywanie tego w ramach, nie wiem, jakiegoś protestu to dobry pomysł ? Wiem, mogę nie patrzeć, ale co poradzić, gdy takie ,,zjawisko'' po prostu przyciąga wzrok. :)  Osobiście do mnie bardziej przemawia, para gejów, która idzie sobie parkiem, trzymając się z rękę, czy wypoczywająca wspólnie na jakieś wycieczce. Wyglądają względnie ,,normalnie’’, nie jak jakieś dziwactwa. Względnie bo wiem, że to pojęcie to kwestia subiektywna. Dla mnie to miły widok, patrzeć na czyjeś szczęście. Niezależnie od jego postaci…o ile oczywiście nie godzi w czyjeś przekonania, czy godność. Myślę, że po coś powstały pewnego rodzaju normy moralne, by panował jako taki ład w społeczeństwie. Zdaję sobie sprawę, że niektóre z nich są nieadekwatne do panujących czasów i są nieco przestarzałe. Co nie zmienia faktu, że np. osoby starsze, mogą się wręcz takiej ,,odmienności’’ przerazić. Strach przed nieznanym jest najgorszy, a niekiedy ,,terapia szokowa’’ to zbyt wiele.  Najważniejsze, to uświadamianie, rozmowa i tłumaczenie. Nie trzeba wszystkiego rozumieć. Czasem po prostu się nie da. Starajmy się chociaż tolerować. Postarać się nie oceniać z góry i nie decydować o czyimś życiu. Niech każdy żyje za siebie, bo nikt za Nas nie umrze.  Grunt to wykazywać się odrobiną empatii. Czasem warto postawić się na czyimś miejscu, by chociaż częściowo zrozumieć   postępowanie konkretnej osoby. 

        Wszystko to co napisałam jest moim subiektywnym odczuciem. Nie twierdzę, że  jest to niepodważalne i wiem, że wiele osób może się ze mną nie zgadzać, na co oczywiście jestem gotowa. Wyrażanie opinii to super sprawa, o ile jest w miarę możliwości konstruktywne i nie ma na celu obrażania nikogo. Mam nadzieję, że ja nikogo nie obraziłam swoim wywodem, a jeśli tak się stało, to zapewniam, że nie było to świadome posunięcie.
Mam nadzieję, że skłonię choć jedną osobę do refleksji . 

Życzę miłego wieczoru Kochani !
Bądźcie sobą i walczcie o szczęście. To co wyjątkowe, rzadko przychodzi łatwo. 

Piosenka odbiegająca od tematu. Po prostu mi się spodobała :)


piątek, 16 lutego 2018

NSR,, w pigułce'' :D Jak przetrwać służbę przygotowawczą ?



Dobry wieczór !
    Ten post kieruję do osób, zainteresowanych przebiegiem służby przygotowawczej NSR a w zasadzie przydatnymi wskazówkami, ułatwiającymi  jej,,przetrwanie’’ J Nie mam zamiaru zgrywać jakiegoś eksperta, po prostu coraz więcej osób pyta mnie ,,jak tam było?’’, więc stwierdziłam, że skleję to wszystko w całość i być może, komuś pomogę.

  • ·         Pierwsza rzecz, zaopatrzcie się w wodę i leki ( proponuję wit.C, gardimax, coś nawilżającego, bo jak kaloryfery zaczęły grzać, zrobiło się strasznie suche powietrze  i ,,gryzło’’ w gardle, do tego jakieś witaminki i koniecznie coś na katar i kaszel(raczej suchy) ). Co do wody, na moim piętrze był automat z napojami, niestety wody w nim brakowało.  Pierwsze kilka dni to była męka. Problemy z notorycznym zmęczeniem, z załatwianiem potrzeb (może wydawać się to śmieszne, ale bardzo dużo osób cierpiało na problemy z wypróżnianiem. Wynikało to głównie z ciągłego bycia  w ,,biegu’’ i stresu związanego z brakiem prywatności i rotacją osób przebywających w toalecie. Proponuje zaopatrzyć się w jakieś kropelki, czopki, czy olejki, bo może się zdarzyć, że aż rozbolą Was brzuchy od tej nieregularności).   

  • ·         Kolejna sprawa to jakieś przekąski. Między posiłkami często chodziliśmy głodni, a ile można jechać  na batonikach  ? Nie polecam. Z czasem pojawią się przepustki, ale dobrze mieć coś na ,,czarną godzinę’’.

  • ·         Do mycia lepiej od razu kupić dużą butelkę żelu, bo podczas szybkiego mycia, traci się go spore ilości.

  • ·         Na wf dobrze mieć własne skarpetki, nie te ,,wojskowe’’. Najlepiej stopki 

  • ·         A propos wf-u, warto zabrać obuwie sportowe. MON- owskie ,,Jagodzianki’’ to tragedia.

  • ·         W zimne dni, dobrze sprawdza się odzież termoaktywna.

  • ·         Od MON-u dostaniecie ręczniki i klapki, a raczej ,,pantofle kąpielowe’’, dlatego od razu uprzedzam żeby takich rzeczy nie zabierać. To samo z pidżamą.

  • ·         Do strzelania dostaniecie ,,ochronniki słuchu’’. Czasami bywało, że gdzieś ginęły, więc dobrze kupić sobie dodatkową parę lub dwie w jakimś sklepie budowlanym. Tylko nie takie standardowe ,,stopery’’ a gumowe.

  • ·         Zalecam aby kupić sobie również takie metalowe karabinki. Małe albo średnie. Tak mniej więcej wielkości małego palca u dłoni. Przydają się do poprawnego zaczepienia torby do OP1. Dowiecie się co to.:)

  • ·         Innym przydatnymi  gadżetami są :  wazelina do smarowania guzików w OP1, talk do jego wnętrza żeby się nie sklejało, oraz mokre chusteczki do przecierania butów od błota i wielu innych rzeczy.

  • ·         Na zajęcia teoretyczne nosiliśmy zeszyty i długopisy, które dostaliśmy na miejscu. Warto mieć jeszcze jeden zeszyt w zapasie i klika długopisów.

  • ·         Jeśli chodziliście do klasy mundurowej o profilu wojskowym, na pewno macie w domu koszulki i bluzki na długi rękaw w kolorze khaki. Warto zabrać ze sobą te ubrania i trzymać w torbie, bo wymianki na czyste czasem są rzadko, a po całym dniu w błocie, następnego wolało by się mieć na sobie coś czystego i suchego.

  • ·         Nie wiem jak w innych jednostkach, ale myślę, że pralki to chyba jest jakiś standard, u nas takowe były. Dobrym pomysłem jest zaopatrzenie się w płyn do prania albo kapsułki. Płyn sprawdza się też dobrze do wieczornego przepierania bielizny.

  • ·         Co z wypraną bielizną, gdy nie chce się chodzić do suszarni ? W wojsku nawet ręczniki muszą być przewieszone przez łóżko w pewien określony sposób. Nic nie może spoza nich wystawać…ale…da się ukryć pod nimi właśnie mokre skarpetki czy majtki. Inny sposób to wkładanie ich pod materac. Trzeba tylko bardzo mocno wycisnąć i pamiętać by rano przed wyjściem gdziekolwiek z izby, schować je do szafki. Niekiedy zdarzało się zaglądanie pod materace i bielizna nie była pod nimi mile widziana, co skutkowało przewróceniem materaca i ponownym ścieleniem ,,wozu’’

  • ·         Tutaj info dla ambitnych : Czytajcie prawo użycia broni ! Są wymagane 4 punkty. Wszystko na pamięć słowo w słowo. Jest to podstawa. Bez tego nikt Was nie dopuści do strzelania. Gdyby ktoś był zainteresowany, mogę indywidulanie dopowiedzieć, na co jeszcze warto by było  zwrócić uwagę. Aaaa…no i nie zapomnijcie o nauce(a raczej przypomnieniu) Hymnu, czy Pieśni Legionów Polskich. 

  • ·         Zabierzcie ze sobą kubek lub małą miseczkę i łyżeczkę. Można bez problemu schować to w szafce za wojskową odzieżą. Czasem ma się ochotę na kisiel, czy jakieś gorące kubki, gdy kolacja nie nadawała się do jedzenia.

  • ·         Na początku, po zajęciach z oporządzeniem tj, bronią, OP1, maska mp5 i innymi cudami, pojawiają się okropne zakwasy i bóle barków. Warto zabrać ze sobą jakieś rozgrzewające maści, czy podobne preparaty.

  • ·         Do butów proponuję stosować specjalny antyperspirant i wkładki zapachowe. Zimowe buty we wrześniu to nie był dobry pomysł…

  • ·         Radzę od razu się nastawić, że w wojsku nie ma słowa prywatność, czy intymność. Razem się śpi, kąpie, goli , przebywa w toalecie itp. Może być tak, że kilka osób będzie np. chciało spać ,a reszta woli pogadać. Wtedy idealnym rozwiązaniem będą słuchawki  i stopery. Wystarczy poprosić żeby rano nas ktoś obudził i  nie ma stresu, że się zaśpi, bo nie usłyszy się budzika.

  • ·         W wojsku często czas ,,leci na skróty’’ . Warto za każdym razem się spieszyć bo niekiedy z 20 minut nagle robi się 10, czy 5.

  • ·         Podstawa, gdy będziesz już pełnił/a służbę dyżurną, pytaj o wszystko podoficera. O wszystko, czyli o to, o której zwołać zbiórkę, co żołnierze ubierają, co zabierają na zajęcia. To naprawdę ważne rzeczy. Lepiej się wcześniej zapytać  niż później się stresować, że nie wiadomo co robić.

  • ·         Ważny jest szacunek do przełożonych i  innych ,,starszych’’ oraz równych nam żołnierzy. Szczególnie wobec tych ze swojego plutonu. Bywa różnie. Są silniejsi, słabsi .  Niby naturalna selekcja, ale nie powinno się nikogo gnębić. Jeśli ktoś będzie za słaby, to sobie nie poradzi i odejdzie. Nie utrudniajcie tego. Naprawdę warto sobie pomagać i dopingować się wzajemnie. Dobre relacje w plutonach  i między nimi to podstawa do pomyślnego przebiegu zajęć, czy nawet głupiego chodzenia na posiłki. Kiedy komuś coś nie wychodzi, a Ty radzisz sobie dużo lepiej, zaproponuj pomóc. Raczej nie będzie Cię to kosztować dużo czasu i energii ,a możesz naprawdę komuś pomóc. Wyśmiewanie się to nie najlepszy pomysł.

  • ·         W ekwipunku, który otrzymacie na początku , będą takie specjalne ochraniacze na nogi  ręce wykonane z gąbki,pianki. Warto je zabierać na  zajęcia w polu, gdy robi się chłodno , bo przyjemnie grzeją. Szczególnie sprawdzają się, przy czołganiu, bądź przyjmowania postaw strzeleckich. Ta pianka nieźle izoluje od podłoża i nie czuć chłodu zimnej ziemi.

  • ·         Chyba już skończyły mi się pomysły. Post na pewno przeczyta  niejedna osoba, która odbywała służbę ze mną bądź w innym miejscu.  Gdy nasuną się Wam jakieś inne rady, proszę napiszcie je w komentarzach pod postem lub na moim fejsbukowym profilu bloga . Można to zrobić anonimowo,  w razie gdyby ktoś po prostu tak wolał.

·         Pozdrawiam Kochani i życzę miłego wieczoru. Mam nadzieję, że rady okażą się przydatne :)
Dobrej nocy !


poniedziałek, 15 stycznia 2018

W drodze po marzenia !

Dobry wieczór!

     Wiem, że co niektórzy z Was, interesują się tym, co wynikło z mojej służby przygotowawczej. Otóż...zakończyła się definitywnie 22 grudnia(pytacie kiedy wracam do Koszalina😂😂😂),a teraz skupiam się na rekrutacji do Żandarmerii Wojskowej. Mam juz za sobą egzamin w Szczecinie.
     Pierwsza część, to test z języka angielskiego. Podstawy podstaw. Proste zdania ze słowami po polsku w nawiasach. Należy wybrać ich tłumaczenie z jednej spośród czterech odpowiedzi. Warto przypomnieć sobie zasady stosowania przyimków. Było na przykład zdanie w stylu ,, John is reading (książka) i coś tam dalej. Do wyboru odpowiedzi a) book b)the book c)a book, a D nie pamiętam. Dla kogoś kto choć trochę się orientuje, nie powinno być problemów z tym testem. Następnie kandydaci czekali na rozmowę z komisją. Z tego co widziałam, trwały one różnie. Gdy przyszła kolej na mnie byłam bardzo zestresowana. Na prośbę przewodniczącego komisji odpowiedziałam nieco o sobie. Głównie o skończonej edukacji, a później zaczęły się pytania. Na początek o zadania ŻW. Wymieniłam kilka z nich. Następnie Pan przewodniczący zapytał, gdzie bym się widziała w ŻW . Odpowiedziałam,że na jakimś stanowisku na którym miała bym do czynienia z zadaniami zbliżonymi do pracy policjanta,czyli czynności operacyjno-rozpoznawcze,poszukiwanie zaginionych żołnierzy itp. Otrzymałam odpowiedź, która nieco zbiła mnie z tropu. W sumie przez większość rozmowy czułam się zniechęcana i chyba po części sprawdzana. Jeśli to wszystko było przemyślane, to brawa dla komisji za konsekwencję w zadawaniu pytań i prowadzeniu całej rozmowy. Chyba chcą mieć u siebie najlepszych, z najlepszych. Szacun.
      Ogółem wydaje mi się,że nie wypadlam najgorzej,ale okaże się. Kolejna była sprawnosćiowka.  Taka sama jak do wojska.Niestety mimo szczerych chęci nie udało mi się zdać na 5. To nie był mój dzień.

      Na ten moment jestem w trakcie oczekiwania na  rozmowę z psychologiem i psychotesty. Nie dostałam jeszcze telefonu, więc nie mam pojęcia ile to potrwa. Także w chwili obecnej, kompletnie nie wiem na czym stoję. Zatem to by było na tyle, jeśli chodzi o moje dotychczasowe doświadczenia z żandarmerią.

     W Szczecinie, spotkałam się z koleżanką z wojska, Emilią. Dzień po egzaminie, wyruszyłam na Mazury. Tam, w Bartoszycach, odwiedziłam drugą koleżankę z wojska, Patrycję;) Moją najulubieńszą śmieszkę 😍 Końcowym przystankiem wycieczki, było Szczytno. Spotkałam się z bratem i Jego dziewczyną;) Mile spędziliśmy czas. Udało mi się też zobaczyć z koleżanką z czasów WSPOL-u i zajęć crossfit-u, Karolką;) Wczoraj wieczorem dotarłam do domku.

     W sumie będę w nim do odwołania. Dopóki nic się nie zmieni. W razie jakiś pytań o służbę przygotowawczą, czy szczegóły rozmowy lub testów, zapraszam na e-mail(Jest podany gdzieś u dołu z prawej strony), priv na fb, lub do komentowania.

Będę wdzięczna również za komentarze,w których były by zawarte Wasze preferencje, odnośnie tego, o czym chcieli byście przeczytać;) Możecie również sugerować tematy albo ogólnie zadawać jakieś pytania na moim asku https://ask.fm/DariaJuliaGuzowska


Życzę Wam spokojnej nocy !









niedziela, 31 grudnia 2017

Nowy Rok, nowa Ja ! 😂😂😂

Witajcie Kochani !

    Wiem,że  baaaardzo długo się nie odzywałam :) Prawdę mówiąc nie miałam na to zbytnio czasu,ale i ochoty. Zdecydowanie brakowało mi weny. Jako,że już za moment, wybije godzina 00:00 i rozlegnie się huk petard i blask fajerwerków, jedno jest pewne...Nowy Rok już puka do drzwi. 
    Niestety, jako, iż w tym roku jestem kierowcą, Sylwestra spędzam samotnie w domu i odliczam czas żeby jak najszybciej odebrać rodzinkę i iść spać :O Nie mam jakiejś specjalnej ochoty na zabawę. Chyba przechodzę tak zwane ,,zmęczenie materiału''. Zważywszy na intensywność przeżyć w tym roku, mogę śmiele rzec, iż zdecydowanie mam prawo odczuć zmęczenie. Udało mi się ukończyć szkołę wyższą zdobywając tytuł magistra, ciężko pracowałam w niemieckich sadach i najważniejsze, ukończyłam służbę przygotowawczą do wojska. Zatem...prawie wszystko co obrałam sobie za cel, zostało zrealizowane. Z czystym sumieniem stwierdzam : ,,misja wykonana''.
       Na Nowy Rok, planuję rozpocząć pracę, zadbać o regularność treningów, o odpowiednią dietę, a przede wszystkim o podtrzymanie kontaktów z bliskimi mi osobami. Jest również wiele celów pobocznych jak np. chęć powrotu do grania w teatrze, czy próba zapanowania nad swym ciałem w tzw. pole dance. Oprócz tego...marzę o tym by wreszcie wrócić do regularnego czytania książek.Tak by sprawiało mi to przyjemność, jak w dzieciństwie :)


Moi Drodzy !
W związku z magiczną barierą, którą zaraz przekroczymy życzę Wam : dużo zdrowia, odwagi, cierpliwości, siły fizycznej i psychicznej, opanowania, wytrwałości, czułości, empatii, mnóóóóstwo radości i miłości :) Oby ten rok był lepszy niż poprzedni :)


sobota, 7 października 2017

Ja Żołnierz Wojska Polskiego...

Witajcie Kochani ! :D
        Tak jak zapowiadałam, chciałabym nieco Wam przybliżyć, kulisy  Służby Przygotowawczej NSR(Narodowych Sił Rezerwowych). Ja swoją, mam przyjemność odbywać w Centrum Szkolenia Sił Powietrznych im. Romualda Traugutta w Koszalinie.

      Na wstępie pragnę zaznaczyć, że sposób w jaki przebiega moja służba w dużej mierze zależy  kadry i środków jakimi dysponuje Centrum. Z pewnością w innych jednostkach,  wygląda to nieco inaczej. Panują odmienne zwyczaje, są  używane inne określenia, narzędzia itp.

      Nie będę się jakoś specjalnie zagłębiać w szczegóły służby. Chcę po prostu nakreślić jako taki ,,kształt'' szkolenia. Nie ma dużo przedmiotów, co nie oznacza, ,że narzekamy na nudę, czy brak materiałów do nauczenia. Każdy z elewów, musi bardzo dobrze znać na pamięć prawo użycia broni palnej, warunki bezpieczeństwa, obowiązki dyżurnego, budowę broni,którą się posługujemy, jej parametry. To samo tyczy się dwóch rodzajów  granatów.Ponadto, zaznajamiamy się z podstawami łączności, z zagadnieniami powiązanymi z pierwszą pomocą itd. Do przysięgi, nasz plan zajęć uwzględniał również treningi musztry i tzw. regulaminy, na których poznawaliśmy podstawowe normy panujące w wojsku tj. sposób meldowania się, oddawania honorów, zwracania się do starszych stopniem itp. Jeszcze do niedawna, większość czasu spędzaliśmy z praktykantami z WAT-u. Odprowadzali nas na zajęcia, przekazywali różne informacje, zarówno na zajęciach jak i zbiórkach. Szkoda,że musieli już wrócić do Warszawy. Świetnie się z Nimi pracowało :)

Dodatkowe atrakcje, to zdecydowanie zajęcia z taktyki i strzelania. Czołganie się, bieganie z oporządzeniem, obserwacja, maskowanie, przekazywanie znaków, ładowanie magazynka, łączne czynności do strzelania to niektóre z najciekawszych elementów szkolenia. Uczą nas przede wszystkim myślenia, zdrowego rozsądku, wytrwałości, wzmacniają tężyznę fizyczną. Praktyka oparta na zdobytej uprzednio wiedzy teoretycznej, coraz bardziej czyni nas godnymi posiadania miana Żołnierza Polskich Sił Zbrojnych. Jeszcze długa droga przed nami, ale warto. Z mniej ekstremalnych zadań, uczymy się np. jak w należyty sposób ścielić łóżka(zgodnie z porą dnia i wykonywanych czynności), dodatkowo nacisk jest kładziony na utrzymywanie porządku indywidualnie w szafkach, w izbach żołnierskich,toaletach, korytarzu etc. Warto również wspomnieć  o dbaniu o wizerunek żołnierza. Pastujemy buty, pilnujemy by mundur wyglądał schludnie, oraz aby z butów nie wystawały sznurówki itp.
   
Nie brakuje również czasu na relaks. MON zapewnia nam, wyjścia do kina, teatru,czy na różnego rodzaju mecze :)

       Mam już za sobą miesiąc szkolenia. Wczoraj tj.06.10.2017 odbyła się uroczystość Przysięgi Elewów  :) Jestem bardzo szczęśliwa. Byli ze mną Rodzice, Dziadek z Babcią i przyjaciółka Ela. To był wyjątkowy dzień, pełen emocji. Przede mną jeszcze 3 miesiące zmagań :) Trzymajcie kciuki !































czwartek, 14 września 2017

Hej Kochani!

      Tak jak wcześniej wspomniałam, jestem na szkoleniu NSR w Koszalinie. Jest wiele rzeczy do zrobienia i ledwo wystarcza mi czasu na cokolwiek. ^^ W sumie to było do przewidzenia...Nie ukrywam,że bywa mi ciężko, ale staram się jakoś z tym wszystkim radzić. Zamierzam napisać osobny post,bardziej konkretny i szczegółowy, jak uda mi się wyjść na przepustkę. Tymczasem gorące buziaki dla wszystkich. Jeśli zastanawiacie się nad służbą przygotowawczą, przemyślcie to.^^ Nie jest dla każdego:P








środa, 9 sierpnia 2017

Wakacje, co dalej ?:)



Witajcie Kochani!
                Od piątku jestem już w Polsce J Skończyła się moja przygoda ze zbiorami i dźwiganiem wiader :D Muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona. Dzięki wysiłkowi, mogłam utrzymać ciężko wypracowaną formę. Niejednokrotnie biegałam tuż po zakończonej pracy zadziwiając uporem i siłą moich współpracowników i siebie samą. Prawdę mówiąc, nie spodziewałam się, że mam w sobie aż tyle mocy. Na szczęście jej dawka była wystarczająca.
                Oprócz tego, że miałam całkiem spoko pracę, poznałam wielu świetnych ludzi, dzięki którym czas po pracy mijał bardzo miło. Spacerowaliśmy po lesie, byliśmy nad jeziorem, chodziliśmy na tzw. górkę.  Trzeba przyznać, że  okolica Tiefthalu jest wyjątkowo urokliwa.
                Warto zaznaczyć, że był to dla mnie niezwykły okres jeśli chodzi o pracę nad swoją osobowością. Niejednokrotnie coś bolało, czy ,,uszy więdły’’ od głupot słuchanych w sadzie. Walczyłam z sobą, by kogoś zwyczajnie nie zbluzgać, czy nie rzucić drabiną i się rozpłakać.  Po raz kolejny uświadomiłam sobie, że przesadna uczciwość nie popłaca i by coś osiągnąć, trzeba trochę kombinować. Ciężko było mi do tego przywyknąć, ale zachowanie kolegów  i koleżanek z pracy, skutecznie otwierało mi oczy. Co więcej….okazało się, że potrafię nieźle zapierdzielać , przy dostatecznie dobrej motywacji. Nie były nią pieniądze.  Wykorzystywałam swoją sympatię do zdrowej rywalizacji napędzając się do pracy. Mój zespół był nie byle jaki, bo pracowałam  w parze z Elą . Ostro cisnęłyśmy. Wiadomo, byli lepsi, ale myślę, że całkiem nieźle odnalazłyśmy się w tym świecie.
                Nie mogłabym również nie wspomnieć o pewnym wspaniałym młodzieńcu , który otoczył mnie swoją opieką i traktował jak księżniczkę. Mowa o Michale z którym spotykałam się podczas mojego pobytu  w Niemczech. Mimo Jego niezwykłej osobowości i licznych starań, nie umiałam się odnaleźć w tym związku. Tak, czy siak, jestem niezwykle wdzięczna, że mogłam po raz pierwszy poczuć jak to jest być dla kogoś kimś wyjątkowym. Polecam ten stan  każdemu.  Dzięki  Niemu, patrzenie w gwiazdy już nigdy nie będzie takie same…już nie wspominając  o jedzeniu kwaśnych żelek, czy wieczornych rozmowach. Coś pięknego.  Mam nadzieję, że Nasze drogi mimo wszystko, tak łatwo się nie rozejdą.
                Co do wojska, jednak przypadł mi Koszalin. Zaczynam 5 września. Trzymajcie kciuki ! 
Życzę udanego wypoczynku wszystkim tym, którzy mogą sobie jeszcze na niego pozwolić :) 








                                                                                                                  





Harry Potter - fikcyjna magia, czy coś więcej ?

Cześć i czołem !               Dzisiejszy post będzie dotyczył mojej wieloletniej miłości - Harrego Pottera. Swoją przygodę z tą niezwykł...