Dobry wieczór !
Dzisiejszy post
chciałabym poświęcić tematyce wszechobecnego
hejtu. Strasznie irytuje mnie to zjawisko. Skąd w ludziach tyle zawiści i braku
empatii? Nie stwierdzę, że sama nikogo nie krytykuję i jestem święta, ale bez
przesady. Po co wylewać z siebie tyle jadu ? Co innego pomyśleć, czy
wypowiedzieć w gronie znajomych , a co innego krytykować bezpośrednio raniąc
czyjeś uczucia. Jakie ocenianie stało się łatwe i modne .
Chuda to pewnie anoreksja
albo bulimia, a może ma problemy z
tarczycą, depresją, zbyt szybką przemianą materii, pasożytami? Możliwości jest
wiele. Puszysta to na bank je wszystko co ma pod ręką, zero ruchu, ostatni leń.
Fakt, często tak jest, ale zdarzają się wyjątki. Otyłość może mieć związek z
wieloma chorobami. Niekoniecznie tymi, które wpływają na tuszę bezpośrednio.
Np.depresja…przechodząc
przez tę chorobę można nie mieć ochoty na jedzenie ,bądź wręcz przeciwnie,
objadać się by ,,zabić smutki’’. Mimo ogólnego dostępu do informacji na temat
żywienia, zarówno w internecie, telewizji, czy w prasie, niejeden człowiek ma po prostu problem z ,,przełamaniem się’’ i
zmianą głęboko zakorzenionych nawyków. Nie każdy ma na tyle silną wolę, by od
razu przyzwyczaić się do zmian. Sama miewam problemy spowodowane brakiem konsekwencji
i silnej woli. Mam niekiedy słomiany
zapał, ale zazwyczaj próbuję od nowa i nie podaję się. Wielu z Nas tak ma.
Krytyka rzadko kiedy pomaga. Czasem się zdarzy, że faktycznie ,,pomaga otworzyć
oczy’’ , jednak w większości przypadków, sprawia, że człowiek czuje się
zdołowany, zakompleksiony, niepotrzebny, czy po prostu boi się o swoje życie.
Powiem
tyle, panuje taka znieczulica, że czasem się boję, że gdybym potrzebowała
pomocy nikt spoza moich znajomych, czy rodziny by mi jej nie udzielił. Nie
wiem, czy to kwestia wychowania, świadomości, nie wiem.
Jak można nie
zareagować na sytuację w której kobieta, jest łapana za szyję przez mężczyznę,
widać, że sprawia jej to ból i się boi ? Rozumiem, że ktoś może się bać o
własne życie, ale można zebrać się w
dwie, trzy osoby i chociaż postraszyć delikwenta np. policją. Być może chociaż uciekł by w popłochu…Pewnie
,,widzowie’’ mieli w głowie myśli ,,Wiedziała co brała’’, ,,Po co z nim jest? Sama tego chciała’’ itp. Skąd wiedza, że
wiedziała, że chciała tego. Może nie zrobiła nic złego, a mężczyźnie zwyczajnie
,,odwaliło’’, napił się czy cokolwiek.
Inny przypadek, który nie daje mi
spokoju. Jak można życzyć kobiecie
poronienia ? Aż nie do uwierzenia. Jakim trzeba być potworem żeby w ogóle taka
myśl przeszła przez głowę, a co dopiero została skierowana wobec konkretnej
osoby? Coś strasznego.
Dlaczego tak chętnie decydujemy o czyimś życiu, a
gdy ktokolwiek próbuje cokolwiek zrobić z naszym, oburzamy się? Narzucamy swoje
zdanie, nie szanujemy czyjejś opinii, a wciskamy własną ? Faktycznie,
bardzo w porządku. Sama łapię się na
tym, że jak oglądam jakiś film, czy reklamę, to powiem jakieś słowo krytyki.
Owszem, bywa tak, ale w życiu nie wypowiedziałabym wobec kogoś czegoś takiego,
by kogoś zranić, czy się wyżyć. ,,Hejtują’’ ludzie słabi,(wiem, w tym momencie
dokonuję oceny i w pewien sposób takie osoby obrażam, jednak mam pewność, że
istnieją ku temu logiczne powody), zakompleksieni i zazdrośni o czyjeś
powodzenie.
Bywa np. że osoba niezbyt urodziwa,(bo bywają i takie) posiada
mnóstwo talentów, którymi może się pochwalić, wykazać się. Hejter nie pochwali
jej za te talenty, tylko skrytykuje wygląd. Czy ktoś taki myśli, że taka osoba
nie ma lustra? Nie wie jak wygląda? To normalne, że jesteśmy różni. Ktoś może
mieć piękne włosy , a strasznie krzywe zęby, albo nos z przedziałkiem, a za to
śliczne oczy. Ideałów nie ma…a gdy ktoś próbuje się na takowe zmienić,
dokonując różnego rodzaju zabiegów, czy poddając się operacjom, również jest
krytykowany. Nie powiem, sama niekiedy irytuję się, gdy
widzę totalne karykatury ludzi,
skrzywdzone niedowartościowaniem i zatraceniem się w operacjach i myślę sobie,
ile pieniędzy mają takie osoby. Dlaczego ktoś nie ma co jeść , a inny robi
sobie biust, liposukcję i inne bajery? Oczywiście to chwilowa refleksja bo od
zawsze było tak, że ktoś musi mieć mniej żeby inny miał więcej. Tak jest
skonstruowany świat. Dzięki temu, tak długo to wszystko jakoś funkcjonuje.
Uwielbiam też sytuacje dotyczące oceniania związków.
Rozwody, separacje, rozstania plus dzieci po środku tego wszystkiego. Co
zrobić? Tkwić w nieszczęśliwej sytuacji dla dobra dziecka, czy odpuścić i jakoś
próbować to wszystko załagodzić? Co to tak naprawdę ,,dobro dziecka’’ ?
Udawanie, że wszystko jest okej,
mydlenie dziecku oczu? Czy może szczera rozmowa, wyjaśnienie, że różnie w życiu
bywa, że czasem po jakimś czasie okazuje się, że osoby w jakiś sposób do siebie
nie pasują. Być może znajdują kogoś innego, kto jest brakującym puzlem albo po
prostu dawno niepielęgnowanie uczucie wygasło i nie ma już chęci czy możliwości
by rozpalić je na nowo. Dzieci naprawdę dużo są w stanie pojąć. Często więcej
niż Nam, dorosłym się wydaje. Zauważają smutek na twarzy, czy nieszczery
uśmiech. Są świetnymi obserwatorami. Po co, więc uszczęśliwiać je na siłę.
Iluzja szczęścia nigdy nie będzie szczęściem. Dziecko dorośnie, założy własną
rodzinę, a rodzice po 20-u, czy więcej latach się rozwodzą, bo już nie ma dla
kogo udawać ,teraz dziecko już sobie poradzi. Doprawdy szlachetne…a co z naszym
szczęściem ? Nie namawiam do egoizmu. Broń Boże…po prostu trzeba mieć swoją
godność i próbować być szczęśliwym.
Zdaję sobie sprawę, że rozstanie rodziców dziecka, zawsze w jakiś sposób
,,odbija’’ się na nim i jego psychice. Pytanie tylko, czy nie można tego jakoś
wyjaśnić? Podać racjonalne argumenty, zrozumiałe dla dziecka. Każdy spotyka się
w życiu z różnego rodzaju problemami i bólem. To nieuniknione. Może warto się z
tym oswajać odkąd jest to tylko możliwe. Nie mam zamiaru mędrkować, bo nie mam
dzieci, ale znam siebie i wiem, że ja nie tkwiłabym w czymś, czego nie można
nazwać chociaż namiastką szczęścia. Przez oschłość, czy unikanie się nawzajem, dziecko może mieć wypaczony
obraz rodziny. Poza tym…ile można udawać i postępować wbrew sobie samemu…niezgodnie
z własnymi odczuciami, czy wyznawanymi wartościami. Dajmy tym osobom podjąć decyzję, zgodną z ich sumieniem.
Teraz jeden z moich ulubionych
tematów : homoseksualizm. Czy to coś złego?
Nie wydaje mi się, by inność była czymś złym. Dopóki nie krzywdzimy
siebie samego, czy kogoś innego ,nie czynimy źle. Powiem otwarcie, że jestem
osobą tolerancyjną i posiadam kilku znajomych o odmiennej orientacji niż moja.
Gdyby mi nie powiedzieli, czy nie wykazałabym się spostrzegawczością, mogłabym
nawet nie wiedzieć, że takie są…bo nie różnią się jakoś ,,znacząco’’ od
pozostałych znajomych, których posiadam. Owszem, zauważyłam, że są osobami
bardziej ,,wyzwolonymi’’, ,,wyluzowanymi’’
i niekiedy zbytnio epatującymi swoją odmiennością, ale są względnie dobrymi
ludźmi(,,względnie'' bo mogę o nich nie wiedzieć różnych rzeczy), tak jak każdy, kto nie chce ranić
ludzi, czy innych stworzeń. Nie podoba mi się afiszowanie żadnej orientacji.
Uważam, że każdy ma prawo do innych preferencji, ale propagowanie, czegoś na
siłę do mnie nie przemawia. Rozumiem, że takie osoby oczekują akceptacji, ale
zdecydowanie obraz wymalowanych mężczyzn w kusych dziwnych strojach
paradujących po ulicach miast, mnie odrzuca. To samo tyczy się roznegliżowanych
kobiet, równie wyzywających. Nie bronię nikomu ubierać takich ubrań, czy
malowania się w taki, a nie inny sposób, ale czy pokazywanie tego w ramach, nie
wiem, jakiegoś protestu to dobry pomysł ? Wiem, mogę nie patrzeć, ale co poradzić, gdy takie ,,zjawisko'' po prostu przyciąga wzrok. :) Osobiście do mnie bardziej przemawia,
para gejów, która idzie sobie parkiem, trzymając się z rękę, czy wypoczywająca
wspólnie na jakieś wycieczce. Wyglądają względnie ,,normalnie’’, nie jak jakieś
dziwactwa. Względnie bo wiem, że to pojęcie to kwestia subiektywna. Dla mnie to
miły widok, patrzeć na czyjeś szczęście. Niezależnie od jego postaci…o ile
oczywiście nie godzi w czyjeś przekonania, czy godność. Myślę, że po coś
powstały pewnego rodzaju normy moralne, by panował jako taki ład w społeczeństwie.
Zdaję sobie sprawę, że niektóre z nich są nieadekwatne do panujących czasów i
są nieco przestarzałe. Co nie zmienia faktu, że np. osoby starsze, mogą się
wręcz takiej ,,odmienności’’ przerazić. Strach przed nieznanym jest najgorszy,
a niekiedy ,,terapia szokowa’’ to zbyt wiele.
Najważniejsze, to uświadamianie, rozmowa i tłumaczenie. Nie trzeba
wszystkiego rozumieć. Czasem po prostu się nie da. Starajmy się chociaż tolerować.
Postarać się nie oceniać z góry i nie decydować o czyimś życiu. Niech każdy
żyje za siebie, bo nikt za Nas nie umrze. Grunt to wykazywać się odrobiną empatii.
Czasem warto postawić się na czyimś miejscu, by chociaż częściowo
zrozumieć postępowanie konkretnej osoby.
Wszystko to co
napisałam jest moim subiektywnym odczuciem. Nie twierdzę, że jest to niepodważalne i wiem, że wiele osób
może się ze mną nie zgadzać, na co oczywiście jestem gotowa. Wyrażanie opinii
to super sprawa, o ile jest w miarę możliwości konstruktywne i nie ma na celu
obrażania nikogo. Mam nadzieję, że ja nikogo nie obraziłam swoim wywodem, a
jeśli tak się stało, to zapewniam, że nie było to świadome posunięcie.
Mam nadzieję, że skłonię choć
jedną osobę do refleksji .
Życzę miłego wieczoru Kochani !
Bądźcie sobą i walczcie o
szczęście. To co wyjątkowe, rzadko przychodzi łatwo.
Piosenka odbiegająca od tematu. Po prostu mi się spodobała :)