Witajcie Kochani!
Od
piątku jestem już w Polsce J
Skończyła się moja przygoda ze zbiorami i dźwiganiem wiader :D Muszę przyznać,
że jestem bardzo zadowolona. Dzięki wysiłkowi, mogłam utrzymać ciężko
wypracowaną formę. Niejednokrotnie biegałam tuż po zakończonej pracy zadziwiając
uporem i siłą moich współpracowników i siebie samą. Prawdę mówiąc, nie
spodziewałam się, że mam w sobie aż tyle mocy. Na szczęście jej dawka była
wystarczająca.
Oprócz
tego, że miałam całkiem spoko pracę, poznałam wielu świetnych ludzi, dzięki
którym czas po pracy mijał bardzo miło. Spacerowaliśmy po lesie, byliśmy nad
jeziorem, chodziliśmy na tzw. górkę. Trzeba
przyznać, że okolica Tiefthalu jest
wyjątkowo urokliwa.
Warto
zaznaczyć, że był to dla mnie niezwykły okres jeśli chodzi o pracę nad swoją
osobowością. Niejednokrotnie coś bolało, czy ,,uszy więdły’’ od głupot
słuchanych w sadzie. Walczyłam z sobą, by kogoś zwyczajnie nie zbluzgać, czy
nie rzucić drabiną i się rozpłakać. Po
raz kolejny uświadomiłam sobie, że przesadna uczciwość nie popłaca i by coś
osiągnąć, trzeba trochę kombinować. Ciężko było mi do tego przywyknąć, ale
zachowanie kolegów i koleżanek z pracy,
skutecznie otwierało mi oczy. Co więcej….okazało się, że potrafię nieźle
zapierdzielać , przy dostatecznie dobrej motywacji. Nie były nią pieniądze. Wykorzystywałam swoją
sympatię do zdrowej rywalizacji napędzając się do pracy. Mój zespół był nie
byle jaki, bo pracowałam w parze z Elą . Ostro cisnęłyśmy.
Wiadomo, byli lepsi, ale myślę, że całkiem nieźle odnalazłyśmy się w tym
świecie.
Nie
mogłabym również nie wspomnieć o pewnym wspaniałym młodzieńcu , który otoczył
mnie swoją opieką i traktował jak księżniczkę. Mowa o Michale z którym
spotykałam się podczas mojego pobytu w
Niemczech. Mimo Jego niezwykłej osobowości i licznych starań, nie umiałam się
odnaleźć w tym związku. Tak, czy siak, jestem niezwykle wdzięczna, że mogłam po
raz pierwszy poczuć jak to jest być dla kogoś kimś wyjątkowym. Polecam ten
stan każdemu. Dzięki Niemu, patrzenie w gwiazdy już nigdy nie
będzie takie same…już nie wspominając o
jedzeniu kwaśnych żelek, czy wieczornych rozmowach. Coś pięknego. Mam nadzieję, że Nasze
drogi mimo wszystko, tak łatwo się nie rozejdą.
Co do wojska, jednak przypadł mi Koszalin.
Zaczynam 5 września. Trzymajcie kciuki !
Życzę udanego wypoczynku wszystkim tym, którzy mogą sobie
jeszcze na niego pozwolić :)
było dobrze, będzie super :)
OdpowiedzUsuńJasne, że będzie ! Solidna ekipa robi super robotę w każdym miejscu:)
Usuń