Dzisiejszy dzień, spędziłam dość aktywnie. Miałam promocję zdrowia i graliśmy w siatkówkę, a późnym popołudniem, wybrałam się z Iwoną na siłownię. W sumie wszystko mnie boli, ale to taki przyjemny ból. Przynajmniej wiem, że żyję...
Widok Jego osoby zakuł mnie w sercu - przyspieszyło...dziwne uczucie.Biję się z myślami, hamuję je jak tylko mogę. W zasadzie idzie mi całkiem dobrze. Lepiej niż zakładałam. Mam chwile zwątpienia, łzy płyną po policzku...ale wracam do stanu wyjściowego jakim jest chęć zmiany...zaczęcia nowego rozdziału. Tak bardzo chciałabym być już w domu...z dala od wspomnień, widoków, zapachów...z dala od Niego. Z drugiej strony...gdy Go nie ma, serce też płacze,,,Nie ma złotego środka. Trzeba to przejść po swojemu. Ze smutkami i radościami. Wszystko się ułoży. Prędzej, czy później!
Ale ja sobie lubię tak popierdzielić, poprawić o wszystkim i o niczym...pozwala mi to, zrelaksować się.Znalazłam jakiś fajny filmik z muzyką relaksacyjną...coś pięknego. Uwielbiam takie delikatne dźwięki.
https://www.youtube.com/watch?v=shCJbqtA40Y
Gdyby tak czas stanął w miejscu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz